Wojciech Mann i Krzysztof Materna są współautorami książki "Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami". Sięgnęłam po tę pozycję, jako swego czasu, fanka programu MdM, a szczególnie wielbicielka inteligentnego humoru pana Wojciecha. Książkę czyta się szybko, tym bardziej, że zawiera ona dużo zdjęć obu Panów, okraszonych żartobliwymi komentarzami. I w zasadzie to właśnie to osobliwe i żartobliwe momenty w tej książce cenię najbardziej, natomiast zdziwiłam się takim bardzo luzackim podejściem autorów do różnych spraw oraz czasem nieodpowiedzialnym zachowaniem.. cóż może teraz są inne czasy, może ludzie bardziej zestresowani i tego luzu nijak z siebie wykrzesać nie mogą? Albo ja nastawiona jestem krytycznie, bo... niektóre fakty mnie drażniły, część mnie bawiła, natomiast o niektórych, zwłaszcza o PRL'owskich zachowaniach ludzi czytałam ze zdziwieniem, przypominając sobie to, co udawało mi się uchwycić o tych czasach, będąc dzieckiem.
Książka jest wybiórczym zbiorem podróży dwóch przyjaciół po świecie, w czasach PRL. Dwie tak różne osoby opisują swoje wrażenia i to, co zapamiętali z tych wojaży. Czasem miałam wrażenie, że zabrakło im tematu i wpisano na kartki to, co akurat przyszło do głowy, może nieco niepasujące, ale przecież tak miało pewnie być ;) Najbardziej podobała mi się opowieść o Acapulco, natomiast przy niektórych podróżach chciałam szybko skończyć, żeby zacząć nową, może bardziej ciekawą..
Trudno mi jest ocenić tę książkę, a to dlatego, że miejscami śmiałam się z żartów, czasem jednak miałam ochotę odłożyć ją na półkę, nieco znudzona.. Wielbiciele duetu MM prawdopodobnie przeczytają tę pozycję, nawet pomimo braku fajerwerków, natomiast niewielbicieli ona pewnie i tak nie zainteresuje.
Róż łososiowy czyli Semilac Pink Burlesca
-
Oto kolejny kolor od Semilac'a: 112 Pink Burlesca. Kolor nie jest
oczywisty, ale właśnie takie lubię. To jasny ale dość intensywny róż,
wpadający w łososio...
9 lat temu
ojej to trochę inaczej niż ja do niej podeszłaś :) ja jakoś miałam wyłączoną opcję dystansu i krytyki do autorów i czytając ją przyjmowałam co dostaję. Na szczęście mi się nie dłużyła i podwyższyła kilkukrotnie poziom endorfin
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNie czytając tej książki właśnie w ten sposób wyobrażałam sobie jej treśc. Teraz po prostu taki trend. Jest się popularnym, więc można spróbowac odciąc jakiś kuponik.Autorzy na szczęście mają do tego dystans i nie wydaje im się ,że stworzyli wiekopomne dzieło. Ja dorastałam w tych "dziwnych" czasach, więc pewnie dla mnie byłaby bardziej taką "kroniką na wesoło" i dlatego ją przeczytam, choc jeszcze nie wiem kiedy...
OdpowiedzUsuń