"Wiedma" Moniki Maciewicz to niezwykle baśniowa opowieść, pełna
starosłowiańskich wierzeń i prawd splątanych magią. Biwia płynie na
wyspę starej Wiedmy, którą nazywano tak, bo dużo wiedziała: jak leczyć
ludzi i zwierzęta, jak przyjmować porody, jak zapewniać urodzaj i
powodzenie. Staruszka uczy młodą dziewczynę korzystania z mocy,
pomagania, ziołolecznictwa, poznania tego, czego prawdziwa wiedźma znać
powinna. Biwia poznaje tajniki tajemnej wiedzy, zaklęcia, rytuały i
świat magicznych stworzeń. Odkrywa, że obok ludzi żyją też kikimory,
rusałki, domowiki, chmurniki, strzygi, a my.. słyszeliśmy o nich
przecież. Opowiadany świat oparty jest na faktach, równowadze, mocy
natury. Wiedźma pachnąca kamforowym wrotyczem, uczy o ziołach, które
często w dzisiejszym świecie mamy pod ręką, które mogą pomóc lub
zaszkodzić i tłumaczy, że często ludzie sami sobie wybierają lek, który
im pomoże. Jest wiele prawdy w tych naukach, jak i w tym, że ludzie się
boją tego, czego nie znają. Boją się Wiedźm.
O tym, jak Biwia
staje się Wiedmą, jakie ma rozterki, jaki los dla niej został
przeznaczony, jak wyglądały sabaty na Łysej Górze - poznasz, czytając tę
opowieść. Mnie oczarowała.
Zachęciłam? :)
Recenzję umieściłam też na Instagramie: @Naila.czyta oraz na Lubimyczytać.pl.