środa, 30 marca 2011

Kolorowe filcowanki

Powstawały, jak jeszcze było zimno i było dużo śniegu, ubarwiając mi wieczory. Pokazuję teraz, żeby pokolorowały mi trochę bloga :) Wszystkie kwiaty powstały z czesanki wełnianej Merinos, niektóre z dodatkiem jedwabiu. Każda z tych broszek ma z tyłu zapięcie, można przyczepić do swetra, torebki lub kożucha ;) Co kto lubi.
Bratek

Słoneczny Wilec

Trzypręcikowiec Niebieski

Dark Green
ziemna zieleń z turkusem, moja ulubiona


Cappuccino

Malwina

 Małżeństwo Różu z Fioletem

niedziela, 27 marca 2011

Sutasz po raz pierwszy

Nie wytrzymałam i po obejrzeniu rezultatów kursowych sutaszu u Madziuli, Krzysi i Jolinki, oraz coraz częstszego oglądania tych zszywanych cudów u biżuteryjek postanowiłam i ja spróbować stworzyć swój pierwszy sutasz. Na kursie, ubolewam, ale być nie mogłam, więc moja próba jest całkowicie podyktowana moją frywolną fantazją i oprócz kilku potknięć, które ja widzę, a mam nadzieję Wy nie ;) święcie wierzę, że tak właśnie powinno się robić sutaszową biżuterię.. :)

Miał być wisior, ale tak mi się dobrze szyło i co ciekawsze, niesamowicie mnie to zrelaksowało, więc spróbowałam powtórzyć rezultat i koniec końców mam kolczyki. Są oczywiście moje, bo te różne takie nierówności, których 'oczywiście' nie widzicie, nie pozwoliłyby mi wypuścić mi tego z rąk.

Prototype Blue
sutasz, jadeit barwiony, iolit fasetowany,
koraliki szklane, drobne koraliki Miyuki, srebro


poniedziałek, 21 marca 2011

Przeczytane

Po skończeniu pierwszego tomu "Cukierni pod Amorem. Zajezierscy" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk od razu kupiłam tom drugi "Cukiernia pod Amorem.Cieślakowie" i ponownie zagłębiłam się w świat sprzed stu lat, poznając dalsze losy rodzin oraz nowych osób, powiązanych wzajemnie więzami rodzinnymi. Niesamowite jest to wzajemne powiązanie krwi, tym bardziej ciekawe, że sami zainteresowani wiedzą często o sobie mniej, niż mogliby... Takie są jednak tajemnice rodów i to wcale nie takie rzadkie, jakby się mogło wydawać.

Poznajemy rodzinę Cieślaków, warszawskie rodziny oraz ich problemy i szemrane interesy z początku XIX wieku, przechodzimy przez czas pierwszej wojny światowej, i okresu międzywojennego. Pierwszy raz przeczytałam o takim zachowaniu się Niemców podczas wojny, jak tu zostało opisane i zaskoczyło mnie to ich podejście "przecież jest wojna" i pozwalanie sobie na wszystko, co tylko przyjdzie do głowy. W żadnej, czytanej przeze mnie literaturze tego nie spotkałam. Natomiast opis w tle powolnego upadku szlachty i ich majątku oraz burzenie się okolicznych chłopów, wzbudził we mnie dziwne uczucie współczucia właśnie dla rodów szlacheckich. Z kart książki widać, że szlachta nie tylko balowała i bawiła się, ale też ciężko pracowała nad utrzymaniem całego majątku, organizacją pracy wśród ludzi, niedawaniem rozdrapania całości i oskubania się, dbaniem o szkolnictwo i oświatę wśród chłopów, pomoc lekarską itp. Moje wzburzenie spowodował opis wyciągania rąk chłopów po wszystko, niechęć do pracy i zwrócenie się przeciwko osobom, które mimo wszystko dbały o nich.

W tej części sagi poznajemy życie kolejnych silnych kobiet, między innymi Grażyny Toroszyn, która nie bała się marzyć i spełniać swoje marzenia z podziwu godną determinacją. Poznajemy też, silnego mężczyznę, kochającego, mądrego i bogatego, jednego z nielicznych mężczyzn w książce, który wzbudził moją głęboką sympatię. W poprzednim tomie, to kobiety wiodły prym i trzymały świat na fundamentach, tutaj pojawiają się również panowie godni zaufania, nareszcie!

Losy około wojenne przeplatane są czasami współczesnymi w Gutowie i idąc śladami wspomnień osób starszych, oglądania zdjęć i opowieści, możemy się na razie tylko domyślać wzajemnych relacji, jakże zaskakujących miłości i sympatii. Niesamowite jest to, że znając historię różnych osób przydarza się coś, co powoduje, że nagle ich losy splatają się ze sobą i wszystko się logicznie łączy i wskakuje na właściwe miejsca. Autorka tak napisała sagę, że niejako sami, powoli odkrywamy wszystkie zawiłości i prostujemy niejasności.

A w tle wydarzeń są lody, ciastka, słodkości..

Z niecierpliwością czekam na ostatni, trzeci tom sagi, na dalsze losy trzech rodzin oraz wyjaśnienie ich sekretów przeplatających się przez kolejne tomy.

piątek, 18 marca 2011

Kolczyki wymiankowe

Dzień Kobiet to kolejna okazja, żeby podarować sobie coś fajnego :) Tak, wiem, że już dawno po, ale dopiero teraz odgadnięto autorstwo mojej pracy, więc już się mogę ujawnić.. Jakiś czas temu zapisałam się na wymiankę, której rezultatem jest piękny prezent od Maweth dla mnie, zrobiony z fioletowych perełek i kryształków Swarovskiego. Wieczorem perełki mają nieco inny kolor, wpadają w czekoladę!

Kolczyki autorstwa Maweth, są śliczne! Dziękuję!


Ja też obdarowałam i nie zgadniecie, ale moją wylosowaną osobą była właśnie Maweth! Dla niej zrobiłam kolczyki w niebieskościach, granacie i szarościach z odrobiną burgunda i fioletu, oczywiście owijane:

Nibygranaty
labradoryty opalizujące na niebiesko,
iolity, onyksy niebieskie, granaty, ametysty
całość w oksydowanym srebrze





Dostałam informację, że się podobają :)

wtorek, 15 marca 2011

Spódnicowe zmagania

Na początku mroźnej zimy zachciało mi się mieć ciepłą spódnicę wełnianą, w sklepach oczywiście nic nie było, więc postanowiłam zrobić taką spódnicę na drutach. Przejrzałam mnóstwo wzorów w Internecie i doszłam do jedynego słusznego wniosku, że jeżeli chcę mieć spódnicę, jaka mi 'chodzi' po głowie, to sobie sama ją zaprojektuję i zrobię.. Zabrałam się więc na przeliczanie, ile potrzebuję włóczki i jakie będą jej rozmiary, bo mimo tego, że bardzo mocno podobały mi się spódnice zwiewne, jak ta czerwona niżej lub szara, które swą zwiewność i lekkość zyskują dzięki cieniutkiej włóczce z dodatkiem moheru, to jednak zdecydowałam się na coś bardziej zimowego i ciepłego - spódnicę kroju takiego, jak Incredible Skirt - to ta cieniowana, rozszerzana na dole, ostatnia z poniższych:

 [zdjęcia z Internetu]

Zdecydowałam się na fioletową włóczkę Hamelton Tweed z niebieskimi zgrubieniami, 1 motek ma 50g/100m - 90% wełny i 10% wiskozy. Próbka wg producenta na drutach nr 5: 18 oczek x 22 rzędy = 10x10cm.
Obliczałam, obliczałam i wyszło mi, że powinnam nabrać 200 oczek na dole i stopniowo je zmniejszać, aż w pasie będę miała 130o. Postanowiłam zrobić tak, jak wszędzie radzą, czyli ile mi wyszło cm, tyle robić ilościowo oczek... od razu mówię, że trzeba mniej, zwłaszcza w pasie, bo przecież włóczka jest rozciągliwa, ale mimo świecącej żarówki nad głową robiłam tak, jak wszyscy radzili..

Spódnicę dokończyłam, założyłam i stwierdziłam, że coś nie tak, bo co prawda po ułożeniu na płaskim jest ślicznie trapezowa, jak chciałam, to jednak na mnie wygląda nieszczególnie, bo sterczy dzwonkowato i odstająco i nie podoba mi się! Przymarszczyłam i pozapinałam agrafkami jak być powinno...


Widać, że jest dużo za dużo.. tym bardziej, że odwidziała mi się trapezowatość i tulipanowatość całości, bardzo możliwe, że zawiniła plisa na dole, którą zrobiłam, żeby dół się nie zawijał. Plisa powodowała sztywność dołu, więc postanowiłam zmienić to 'cudo' i zrobić całkiem tradycyjnie, czyli ściągacz na dole i spódnica tym razem ma być blisko ciała. Tak postanowiłam i sprułam cały dół, aż do miejsca kilka cm powyżej agrafki i igły. I tym sposobem, mając zrobiony pas, leciałam na drutach w dół. Na dole postanowiłam zaszaleć i zrobić fantazyjny, ząbkowany początek ściągacza, ale na tej włóczce szaleństwa nie widać..

Rezultatem moich całozimowych starań o ciepłą spódnicę wełnianą na zimę jest spódnica na dni przedwiośnia:


Pas: 130 oczek (trochę za dużo, teraz dałabym przynajmniej o 10o. mniej), w najszerszym miejscu: 164 oczka, na dole: 156 oczek. Druty nr 4 i 5. Długość: 51cm. 

A tak się prezentuje na mojej osobistej 'modelce':


Z moim tempem robienia chyba powinnam już robić zaplanowane czapki na następną zimę...

niedziela, 6 marca 2011

Zakładki do książek

Przeglądając ostatnio portal Lubimy Czytać zaczęłam niepokojąco dodawać książki, które zamierzam przeczytać. Co prawda suma ich nie jest zawrotna, ale kilka pozycji mnie zastanowiło, bo nie rozumem, dlaczego ja jeszcze nie przeczytałam nic Dostojewskiego? A o przeczytaniu "Anny Kareniny" i "Zbrodni i kary" myślę już od szkoły podstawowej... co za zaniedbanie!
Trzeba będzie to nadrobić w możliwie szybkim czasie, ostatnio jednak poświęciłam swój czas na tworzenie i powstało kilka zakładek. Do książek oczywiście :)
Kluczyk Kolibrowy

Noc Kairu

Pąk Róży

Listek z Biedronką

Miodowa