niedziela, 28 czerwca 2015

Piotr Kołodziejczak "W kajdankach namiętności"


Książka Piotra Kołodziejczaka "W kajdankach namiętności" zostawia po sobie niepokój. Pewnie dlatego, że zakończenie nie jest standardowe, nie jest to rozwiązanie zagadki, jakie występuje w większości zagadek kryminalnych. Jak skończyłam czytać, przyszło mi na myśl jedno zdanie: ale to pokręcone... Powieść zaczyna się trywialnie, jednak po pewnym czasie zaczyna się istna 'Gra o tron'. Poznajesz kogoś, jego marzenia, historię i łup. Poznajesz kolejną osobę i ... łup. Jeszcze i łup. Zagadkowe morderstwa przewijają się na tle opisywanych licznie najróżniejszych sytuacji międzyludzkich, zwłaszcza ze sfery damsko-męskiej. Taki obraz współczesnego, szarego i zmęczonego świata, gdzie każdy szuka kawałka swojego szczęścia. Jedni go znajdują, inni szukają dalej, natomiast niektórym wystarczają namiastki. Kochankowie, zdrady, miłość prostytutki, plastikowa miłość, różnorodność zaskakująca, ale zdąży się poznać po trochu każdą z nich. Ile ludzi, tyle możliwości, ale do każdej z nich prowadzi jedno uczucie - miłość, które spada zazwyczaj niespodziewanie i wiąże swoimi kajdankami, kajdankami namiętności.

Jest to moja pierwsza przeczytana książka Piotra Kołodziejczaka i myślę, że nie ostatnia. Chciałabym poznać inne pomysły autora, bo w tej książce pomysł na powieść był raczej nietuzinkowy. Ciekawa więc jestem innych. Kryminał w rezultacie wprowadza w dziwny nastrój, możliwe, że swoje robi takie, a nie inne rozwikłanie zagadki, ale również i opis przedstawionej szarej rzeczywistości, który był dla mnie nieco przytłaczający. Na szczęście co jakiś czas całość tego smutnego świata rozświetlały akcenty humorystyczne. Na końcu ze zdziwieniem stwierdziłam, że pomimo niespodziewanego zakończenia całość jest spójna. I pozostawia po sobie niepokój, bo czytelnik zaczyna się zastanawiać nad prawdopodobieństwem wydarzeń, które wyglądają dość realnie. Jakich? Przeczytajcie sami.


Książka była częściowo czytana w takich pięknych okolicznościach przyrody :)