wtorek, 28 grudnia 2010

Świecidełka Swarovski

Swarovski to bardzo znana na świecie marka specjalizująca się w szlifowaniu szkła kryształowego, zwanego inaczej szkłem ołowiowym. Wprowadzone do masy szklanej jony ołowiu powodują m.in. znaczny wzrost współczynnika załamania światła, dzięki czemu takie szkło ma specyficzny blask, co w połączeniu z opatentowanym przez Swarovskiego szlifowaniem, daje nam kryształki o pięknym basku z często widocznym, tęczowym rozszczepieniem światła. Niektóre kryształki posiadają dodatkową warstwę lustrzaną zwaną Aurora Borealis, w skrócie AB, która powoduje jeszcze większe odbicie światła w kryształach.

Swarovski to nie jedna firma, a cała grupa firm specjalizujących się nie tylko w ozdobach do biżuterii, ale również w optyce myśliwskiej, żyrandolach, akcesoriach dekoracyjnych, kolekcjonerskich figurkach, elementach do zdobień ubrań, paznokci, telefonów, szkłach kontaktowych itd..

Będąc w Warszawie zaglądam czasem do firmowego sklepu, gdzie moją ulubioną rzeczą jest kielich do wina, w którego smukłej nóżce tkwią kryształki. Całość jest oczywiście cudnie podświetlona :), a ja lubię ładne efekty świetlne. Może uda mi się kiedyś pojechać do Watten i zwiedzić na żywo Muzeum-galerię Swarovskiego, podobno jest zachwycająca. Na razie jednak musi mi wystarczyć wizyta wirtualna. To zadziwiające, co można zrobić ze zwykłego szkła...

A tu, moje skromne fantazje z kryształkami Swarovskiego w roli głównej:

Ukryj Się w Fiolecie

Sun Flower on Sahara

Filigran Grapes

Fern Green Butterfly

Emeraldowe

Blue Capri

niedziela, 26 grudnia 2010

Kryminał po raz kolejny..


"Dom zbrodni" Agatha Christie określiła jako jedną z książek, z których jest najbardziej zadowolona. Naprawdę jest niezła! Cieszę się, że rozwiązanie nie okazało się takie trywialne, na jakie na początku wyglądało. Być może ja jestem totalnie mało spostrzegawcza, ale nie odgadłam zabójcy.

Całość omawiana jest z punktu narzeczonego, który wraca do swej ukochanej aby ją poślubić i dowiaduje się, że mimo łączącego ich uczucia, nie wyjdzie ona za niego, dopóki nie wyjaśni się nagła śmierć jej dziadka i podejrzenie o morderstwo. Jej dziadek, bogaty senior rodu opiekujący się i trzymający razem całą rodzinę zostaje otruty. Podejrzana jest cała rodzina oraz jego młoda żona.

Bardzo dobra lektura na kilka godzin!

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Potęga wełny

Odkrywam potęgę wełny. Zwłaszcza mroźną zimą, gdy zarznę. Nic nie przebije po przemarznięciu i powrocie do ciepłego domu, zawinięcia się w koc wełniany i delektowania się gorącą herbatką z miodem i malinami :) A jednym z moich ulubionych swetrów na chłodne dni jest ten z grubej wełny 100% Merinos, która jest ciepła, nie gryzie, jest przytulaśna i ... jest ciepła :) Dlatego uwielbiam wełnę!

Z wełny można też robić różne cuda. Wiem jak się robi walonki, podobno najcieplejsze buty świata i od niedawna wiem, jak wyczarować kolorowe kwiaty zimowe. Właśnie z wełny, tej ciepłej i miękkiej powstały po to, by zdobić swetry, płaszcze i szaliki..

Broszka Liliowiec

Broszka Red-Yellow Dahlia


Broszka Violet Impomoea

Broszka Słoneczny Wilec

Brelok Niezapominajkowy

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Przed świtem

Jestem już po lekturze "Przed świtem" Stephenie Meyer, ostatniego tomu sagi wampirzej Zmierzch i naprawdę nie wiem, jak opisać swoje emocje. Saga jest... ..zaskakująca, bo nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, części owszem, ale rozwojem zdarzeń zostałam nieco skołowana, ..romantyczna za sprawą pięknej miłości Edwarda i Belli, ..krwawa nieco, ale w dość wyważonych proporcjach, nie są to jakieś strasznie mocno bestialskie sceny, czerwono jest ale jakoś to tak wszystko prawie naturalnie przebiega.


Wiem już, dlaczego taka, nieco denerwująca cecha Belli, jak niezdarność, miała w ogóle miejsce. Proste: dla kontrastu z nieśmiertelnymi, co bardzo uwypukla kruchość ludzkiego życia, o którym na co dzień się w sumie zapomina. W porównaniu z postaciami o niezwykłej sile i szybkości, niesamowitym węchu, słuchu, niesamowitej piękności, mistrzów dyplomacji i doskonałości w każdym calu, zwykli ludzie przegrywają w przedbiegach.


W pewnym momencie książki pojawiło się u mnie wrażenie, że autorka nieco przesadziła w pomyśle. Nawet byłam trochę na nią zła, ale potem tak się akcja rozkręciła, wszystko powskakiwało na swoje miejsce. Niewiarygodna historia. I powtarzam się, ale to prawda: warto przeczytać :)

niedziela, 12 grudnia 2010

Pudełeczka

Powstały ostatnio trzy pudełeczka scrapuszkowe. Z kwiatkami, na przekór zimie.. A co. Kwiaty w duszy mi grają cały rok, nawet teraz w grudniu, w mojej kuchni na parapecie, kwitną fiołki i są taaakie 'brzydkie' ;) A ja się nimi cieszę, jak głupia!



środa, 1 grudnia 2010

Hawthorne szal i mitenki

Pod koniec października wspomniałam o zaczęciu robienia kolorowego szala. Udało mi się go zrobić, chociaż zaczynając i prując chyba ze sto razy nie byłam tego tak pewna.. Po raz pierwszy w swoim robieniu na drutach trafiłam na tak dziwacznie opisany wzór, gdzie na schemacie są zaznaczone oczka prawe, które przerabia się jako lewe i oczka lewe, które robi się jako prawe... Poza tym nie bardzo wiedziałam jak zacząć, a po którymś kolejnym pruciu, tysięcznym czytaniu instrukcji i przyglądaniu się zdjęciom gotowych szali odkryłam, że ja nie z tej strony... że zaczynałam go robić od końca! Pięknie. Przy okazji projekt wymusił u mnie nauczenie się nowych technik. Jak mogłam do tej pory żyć sobie tak nieświadomie i bez tej wiedzy! Okazuje się bowiem, że jest ich ciut, ciut i trochę.. i na dodatek są bardzo przydatne. Poznałam więc metodę rzędów skróconych, którą zastosowałam w szalu, oraz dodawanie oczek z nitki poprzecznej, metodę magic loop i zszywanie metodą Grafting Garter Stitch. Brzmi to wszystko nieźle i groźnie, ale wcale tak strasznie w rzeczywistości nie wygląda.. Te trzy ostatnie techniki pozwoliły mi na wykonanie mitenek, w których to uparłam się wymyślić wszystko samodzielnie, bez schematu. Mitenki chciałam koniecznie z palcem i koniecznie z jakimś wzorem pośrodku. Podobało mi się też wykończenie lekką koronką szydełkową, jak to robi czasem utalentowana Zdzid. Palec w mitenkach powstał właśnie dzięki wskazówkom Zdzid, poza tym prucia i zaczynania mitenek była nieskończona liczba razy, bo nie mogłam wyczuć ile potrzebuję oczek, żeby mi się wzór środkowy udał. Wzór nawiązuje do szala, gdzie też są 'dzwoneczki', ale ponieważ koncepcja tego środkowego wzoru zmieniała mi się średnio co pół godziny, więc ostatecznie postanowiłam pójść na całość i zrobić wzór bogaty :)
Licząc ilość pruć i prób robienia mitenek, w umie zrobiłam nie 1 parę, ale co najmniej dwadzieścia....

Szal projektu Susanna IC nazywa się Hawthorne. Opis można kupić.
Powstał z 2 motków włóczki Lanagold Batik Design 50% wełny i 50% akrylu, 100g/240m, druty nr 5mm.

Mitenki były kombinowane, pewnie wystarczyłby jeden motek, ale chcąc, żeby się kolory po równo rozkładały w obu, wzięłam nitkę z dwóch motków, drugi przewijając do miejsca pojawienia się ciemnego fioletu.






Zdjęcia robiłam kilka dni temu na balkonie, aż nie mogę uwierzyć, że było wtedy tak zielono. Teraz znajduje się tam ogromna czapa tryliardów białych płatków śniegu. A'propos czapy... został mi prawie cały jeden motek, więc pewnie jeszcze czapkę do kompletu zrobię :))