Pod koniec października
wspomniałam o zaczęciu robienia kolorowego szala. Udało mi się go zrobić, chociaż zaczynając i prując chyba ze sto razy nie byłam tego tak pewna.. Po raz pierwszy w swoim robieniu na drutach trafiłam na tak dziwacznie opisany wzór, gdzie na schemacie są zaznaczone oczka prawe, które przerabia się jako lewe i oczka lewe, które robi się jako prawe... Poza tym nie bardzo wiedziałam jak zacząć, a po którymś kolejnym pruciu, tysięcznym czytaniu instrukcji i przyglądaniu się zdjęciom gotowych szali odkryłam, że ja nie z tej strony... że zaczynałam go robić od końca! Pięknie. Przy okazji projekt wymusił u mnie nauczenie się nowych technik. Jak mogłam do tej pory żyć sobie tak nieświadomie i bez tej wiedzy! Okazuje się bowiem, że jest ich ciut, ciut i trochę.. i na dodatek są bardzo przydatne. Poznałam więc
metodę rzędów skróconych, którą zastosowałam w szalu, oraz dodawanie oczek z nitki poprzecznej, metodę
magic loop i zszywanie metodą
Grafting Garter Stitch. Brzmi to wszystko nieźle i groźnie, ale wcale tak strasznie w rzeczywistości nie wygląda.. Te trzy ostatnie techniki pozwoliły mi na wykonanie mitenek, w których to uparłam się wymyślić wszystko samodzielnie, bez schematu. Mitenki chciałam koniecznie z palcem i koniecznie z jakimś wzorem pośrodku. Podobało mi się też wykończenie lekką koronką szydełkową, jak to robi czasem utalentowana
Zdzid. Palec w mitenkach powstał właśnie dzięki
wskazówkom Zdzid, poza tym prucia i zaczynania mitenek
była nieskończona liczba razy, bo nie mogłam wyczuć ile potrzebuję oczek, żeby mi się wzór środkowy udał. Wzór nawiązuje do szala, gdzie też są 'dzwoneczki', ale ponieważ koncepcja tego środkowego wzoru zmieniała mi się średnio co pół godziny, więc ostatecznie postanowiłam pójść na całość i zrobić wzór bogaty :)
Licząc ilość pruć i prób robienia mitenek, w umie zrobiłam nie 1 parę, ale co najmniej dwadzieścia....
Szal projektu Susanna IC nazywa się
Hawthorne. Opis można
kupić.
Powstał z 2 motków włóczki
Lanagold Batik Design 50% wełny i 50% akrylu, 100g/240m, druty nr 5mm.
Mitenki były kombinowane, pewnie wystarczyłby jeden motek, ale chcąc, żeby się kolory po równo rozkładały w obu, wzięłam nitkę z dwóch motków, drugi przewijając do miejsca pojawienia się ciemnego fioletu.
Zdjęcia robiłam kilka dni temu na balkonie, aż nie mogę uwierzyć, że było wtedy tak zielono. Teraz znajduje się tam ogromna czapa tryliardów białych płatków śniegu. A'propos czapy... został mi prawie cały jeden motek, więc pewnie jeszcze czapkę do kompletu zrobię :))