Z dala od dróg, gdzie nie słychać szumu silników samochodowych miałam okazję odpocząć i zrelaksować się twórczo przy ażurowym szalu na drutach oraz pobyć z fantastycznymi dziewczynami: Aploch, Madziulą i Yenulką. Dziewczyny robią tak piękne rzeczy, że często odrywałam się od swoich robótek i podziwiałam Golden Pavilion Agi oraz jej hardanger, wieniec kwiatowy Wreath of All Seasons Madziuli oraz zajączki Hasen-Ei Ani. Moimi robótkami były dwa szale ażurowe, z czego jeden Haruha scarf został spruty, bo przy takim kolorowaniu włóczki jaką miałam, w ogóle nie było widać wzoru. Zaczęłam więc bardzo prosty szal Easy Lace Stole. Nie wiem, czy go skończę, bo jak znajdę coś bardziej pasującego do tej ręcznie farbowanej, cienkiej wełenki i bardziej porywającego, to raczej się nie będę wahać ;)
Mam też nadzieję, że 'zaraziłam' dziewczyny robótkami na drutach i powstanie wiele pięknych prac w ich wykonaniu!
Prześliczny widok z tarasu
skąd obserwowałyśmy otaczającą nas Naturę dziergając i gadając, a czasami milknąc by dać dojść do głosu ptakom śpiewającym.
Czasem tym ptakom pomagałyśmy razem z grającycm cichutko Zakopower..
A takie piękne brzózki zaglądają do kuchni
widać też przyozdobione okno zazdrostką zrobioną na szydełku przez mamę Ani.
Z nogami wyciągniętymi na tarasie, z pięknym widokiem na brzozy
robótki robią się same :) Tutaj robię szal Easy Lace z urugwajskiej,
ręcznie farbowanej cieniowanej wełenki merinos.
Były bakłażany faszerowane z sosem jogurtowo-szczypiorkowym w wykonane pod przewodnictwem Yenulki.
Pyszne tak bardzo,że nie doczekały się zdjęć, ale za to nasze brzuchy były nam wdzięczne :)
Był też kociołek pełen jedzonka dla głodomorów, który Aploch mistrzowsko
Był też kociołek pełen jedzonka dla głodomorów, który Aploch mistrzowsko
przyprawiła, a ja mistrzowsko przypaliłam na tymże ognisku.
Wszystko, łącznie z przypieczonymi kawałeczkami zostało wydłubane i pożarte..
Skrót wydarzeń: robótkujemy...
Raz tylko, jedna taka chciała mnie siekierką, ale byłam dzielna i się nie dałam!
Tu niestety tylko we trzy, bo Yenulka i mama Ani
już nas miały dość i sobie pojechały...
Dziewczyny, dziękuję za spotkanie!
O rety! A to zdjęcie z siekierką to wygląda na chłodno mocno przerażająco - Jolu życzę Ci długiego życia bo gdyby 'coś' to mnie wsadzą do kicia jak nic. Bez pytania i wyroku sądu ;)
OdpowiedzUsuńAle nam dobrze było :D
Mam nadzieję że za rok też nam tak dobrze będzie :D
To fakt, dobrze nam było! Uf, chyba nie zalazłyśmy Ci mocno za skórę, skoro myślisz przyszłościowo ;)
OdpowiedzUsuńJakie dość, jakie dość:) taki life po prostu:) Jolu, raz jeszcze pięknie dziękuje za nauki drutowe!! Bosko było!
OdpowiedzUsuńo jak super spędziłyście czas!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper wypoczynek miałyście kobitki :-)
OdpowiedzUsuńAleż musiałyscie tam wypocząć: zieleń, doborowe towarzystwo, robótki do wyboru do koloru, taras, jedzonko ... Siekierka, cóż, to tylko jak odrobina papryczki chilli, ewentualnie habanero w potrawie :)
OdpowiedzUsuńCzy ja też mogłabym poprosić o te zarazki drutowo-włóczkowe ?
Jolu jesteś świetną towarzyszką podróży - musimy uskuteczniać takowe częściej stanowczo. I te śledztwo jaką książkę czyta pani gburowata w naszym przedziale hihihi. Dziękuję ślicznie za towarzystwo.
OdpowiedzUsuńYenulko - fajnie, że mi się udało zaszczepić bakcyla :)
OdpowiedzUsuńEla, Ata - co jakiś czas sobie oglądam zdjęcia i chociaż na chwilkę sobie przypomnę jak było fajnie - od razu weselej się robi!
Kasiu - nie ma sprawy, prześlę Ci ile się da :) Najłatwiej się zarazić przeglądając różne cudne rzeczy na Raverly Polecam!
Madziulku - dzięki Tobie nie obawiałam się wyciągnięcia w przedziale drutów, ani innych robótek. Z Tobą można wszędzie i super będzie :)
Tylko pozazdrościć.Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńJola i się wzruszyłam wzięłam ... dziękuję :)
OdpowiedzUsuń