Agatha Christie "Słonie mają dobrą pamięć" jest książką dobrze napisaną, budującą napięcie, jest ciekawie i chce się wiedzieć, co dalej. Po połowie prawie wiedziałam mniej więcej o co może chodzić i nawet się trochę potwierdziło, ale autorka do końca trzymała wszystkie szczegóły w tajemnicy. Tym razem Herkulesa Poirot odwiedza jego przyjaciółka, znana pisarka powieści kryminalnych, żeby wyjaśnić, czy to mąż pewnego małżeństwa zabił żonę, czy żona męża... dziwne jest wtrącenie słoni do tego, mam wrażenie, że Agatha Christie nie miała pomysłu lub wpływu na tytuł. Ale za to pełno jest charakterystycznych dialogów sprzed wielu lat, kiedy to dbano o konwenanse, bycia miłym w rozmowie oraz kulturę słowa i obycia. Uwielbiam czytać takie dialogi :)
"chce pani założyć ten śliczny wytworny kapelusik?", "czy to oznacza, że spotka mnie przyjemność goszczenia pani?", "musiały minąć wieki, odkąd cię ostatni raz widziałam", "Bodaj go. Do licha. Znów się zaciąłeś, ty paskudo" - wolę nie myśleć, co w dzisiejszych czasach powiedziałaby 'dama' ;)
Czytając Agathę Christie przeniosłam się w czasie sto lat wcześniej, natomiast książki podróżnicze przywróciły mnie do afrykańskich czasów współczesnych, do dwóch barwnych krajów, opisanych przez Beatę Pawlikowską: Tanzanii i Zanzibaru.
"Blondynka w Tanzanii", dziennik z podróży opisujący podróż, gdzie zorganizowana jest nocna przeprawa przez sawannę, żeby potem polecieć balonem nad Serengeti i zjeść podwieczorek pośrodku pustkowia na białym obrusie. Ciekawie miejscowi organizują czas turystom :)
Podoba mi się też język suahili, którego niektóre słowa wplatane są między tekst i zgrabne rysunki, np. wali to ryż, samaki - ryba, a wali na samaki to ryba z ryżem :) Są też ciekawostki o hipopotamach, hienach, lwach, pawianach i słoniach. Opis afrykańskiego rytmu życia w kraterze Ngorongoro bardzo mi się spodobał, mimo, że natura rządzi się swoimi prawami i prawie każde zwierzę czuje, że może stać się obiadem dla innego. Najbardziej zazdroszczę jednak Blondynce smaku świeżych, dojrzałych w naturalnym środowisku, owoców..
"Blondynka z Zanzibarze" Wyspa na Oceanie Indyjskim, słynąca z cudownych plaż, niewolnictwa i wielu przypraw. Jest tu 40st. w cieniu, uf. Ciekawostką są drzwi, najważniejsza część każdego zanzibarskiego domu, stawiane jako pierwsza część domu, bogato zdobione oraz, z nabitymi na nich, metalowymi kolcami... Jest też Kamienne Miasto, pałac sułtana zbudowany tak, żeby w komnatach czuć było świeży powiew słonego wiatru znad oceanu, w dużych ilościach występuje: cynamon, wanilia, pieprz i goździki na plantacji przypraw, Droga Tysiąca Drzew Mango, zanzibarska kuchnia (krem bananowy lub np. supu ya kuku - zupa z kurczaka :)). Blondynka dzieli się również z nami bardzo ważną rzeczą: tajemnicą szczęścia. Jakie to proste!
Jeszcze jedna książka podróżnicza przeszła przez moje ręce: "Podróżnik WC. Wydanie II poprawione" Wojciecha Cejrowskiego. Pięknie wydane początki pisarstwa i początki podróży pana Wojciecha. Sam autor niekiedy wstydzi się tekstów pisanych dawno temu i opowieści, których już nie opowiada.. można je poznać w tym tomie, odkrywa się przy okazji trochę innego Cejrowskiego. Przy okazji jest też dużo typowych moralizatorskich tekstów, które można usłyszeć w jego wykonaniu również w mediach. Szczerze mówiąc nie przeszkadza mi to, dużo jest w nich racji, chociaż nie ze wszystkim się zgadzam. Stwierdzam jednak, że Cejrowski to indywidualista i cieszę się, że dzieli się swoimi spostrzeżeniami również w tej książce.
A znaleźć tu można osobiste przeżycia, informacje o miejscach, które teraz już nie istnieją,oraz ciekawe wskazówki praktyczne podróżnika, np. o bagażu, co warto ze sobą zabrać, a co należałby zostawić (raczej wszystko ;)), o fotografii, pieniądzach. Dowiedzieć się można, gdzie najchętniej podróżuje autor i dlaczego właśnie tam.. co go pociąga w podróżach, a co niekoniecznie.
Bardzo przyjemnie się czyta oraz ogląda wiele załączonych, pięknych zdjęć, nawet mimo tego, że książka sprawia wrażenie chaotycznej, jakby była zbiorem notatek z różnych części podróży po świecie. I co z tego? My o tym wiemy, wie o tym Cejrowski, a mimo tego zanurzamy się w świat podróżnika, który ma genialny zmysł obserwacji i chętnie się dzieli z nami swoimi spostrzeżeniami.
Róż łososiowy czyli Semilac Pink Burlesca
-
Oto kolejny kolor od Semilac'a: 112 Pink Burlesca. Kolor nie jest
oczywisty, ale właśnie takie lubię. To jasny ale dość intensywny róż,
wpadający w łososio...
9 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o niespamowanie.
Będzie mi miło przeczytać Twój komentarz.