poniedziałek, 26 maja 2014

Czas na wyprawę: Jaskinie na Pomezi i Nysa

To był krótki wyjazd na opolszczyznę z małymi wypadami do Czech. Zakwaterowaliśmy się sporą grupą rajdową w Hotelu Gorzelanny w Pokrzywnej. Hotel ten, a właściwie dwa hotele Gorzelanny i Carina stoją nad jeziorem u podnóża Kopy Biskupiej na terenie Parku Krajobrazowego Gór Opawskich. Hotele znajdują się po obu stronach jeziorka, pośrodku którego jest pomost łączący brzegi i łatwo dotrzeć z jednego hotelu do drugiego. Hotel Gorzelanny ma dodatkowe atrakcje SPA: basen, jacuzzi, dwie sauny, miejsce do opalania oraz całe zaplecze kosmetyczno-urodowe. Wspaniałe miejsce na wypoczynek po wędrówkach po okolicy, tym bardziej, że kuchnia z niepozbawionym humoru kucharzem również jest wyśmienita! :)

Z nizin w stronę gór jechaliśmy z pewnymi obawami, ponieważ lało już od jakiegoś czasu, a media straszyły powodziami. Pierwszy dzień wycieczki również przywitał nas szumem padającego deszczu, o szumiącym, lekko wzburzonym pod oknem strumyku nie wspominając ;) Grupa była jednak zwarta i gotowa na wyzwania i nie daliśmy się zastraszyć. Gruby polar, odpowiednie buty, kurtka przeciwdeszczowa i płaszcz w zapasie, plecak na plecy i w drogę. Pierwszym naszym celem były Jaskinie na Pomiezi w Czechach. Jaskinie można przecież spokojnie zwiedzać podczas deszczu :)

Jaskinie na Pomezi
Jaskinie te leżą na północ od uzdrowiska Lázní Lipová w Czechach. Są to największe czeskie jaskinie krasowe, które powstały po rozpuszczeniu marmuru, tzw. krystalicznego wapienia. I są niesamowite.

Jaskinie na Pomezi, taki widok czeka tuż po samym wejściu do jaskiń!

Jaskinie na Pomezi - małe jeziorko 
Jaskinie składają się z trzech poziomów, zwiedzałam poziom środkowy o długości 530 metrów.
Chodząc wytyczoną ścieżką pomiędzy wąskimi, i miejscami dość wysokimi, szczelinowymi korytarzami zachwycałam się najróżniejszymi formami stalaktytów, stalagmitów, bogatych nacieków najróżniejszych kształtów: pieska (który jest symbolem tych jaskiń), widziałam ucho słonia, kobietę z dzieckiem, cmentarz hiszpański, głowę goryla, łódź.. wyrzeźbione przez ściekającą wodę falbanki i kamienne wodospady oraz małe jeziorka. Naciekowe kształty tworzą kaskady i ogromne rozdzielone nacieki, co jest typowe dla tych jaskiń. Naprawdę nie spodziewałam się AŻ takiego bogactwa formacji. Zresztą już same nazwy części jaskiń dużo mówią o zawartości: Lodowe pomieszczenie, pomieszczenie u Płaczącej Wierzby, korytarz Rzymskich Łaźni, Białe pomieszczenie, Królewski komin, Skarbiec..


Jaskinie na Pomezi - trasa po jaskini, wszystko ładnie przygotowane i podświetlone
Jaskinia jest żywa, co znaczy, że cały czas trwa jej proces twórczy. Wilgotność w środku jest duża, temperatura stała 7 st.C i doskonale się tam oddycha. Co jakiś czas spadają na chodzących krople wody, ale co ciekawe, skała nie jest śliska. Tak zajęłam się podziwianiem wszystkiego wokół,  że zagapiłam się, w którymś zaułku robiąc zdjęcia i jakoś ominęło mnie dotykanie skalnego serduszka, które to spełnia wypowiedziane w myślach życzenie... mam jednak nadzieję, że to, co ma się spełnić z moich marzeń, spełni się i bez dotykowej deklaracji :)

Wejścia do jaskiń są co 15 minut, bilet dla osoby dorosłej kosztuje 110 CZK (koron czeskich), 80 CZK seniorzy 65+, dzieci i studenci: 60 CZK. Jest też dodatkowa opłata za robienie zdjęć: 40 CZK (około 6 PLN). Na szczęście można tu było zapłacić kartą, więc mam zdjęcia :)
Zwiedza się około 40 minut. Pani przewodnik bardzo starała się mówić po polsku, w sumie dało się zrozumieć ;) Jako ciekawa jaskiń wszelakich powiem Wam, że warto Jaskinie na Pomezi zobaczyć!

Jaskinie na Pomezi - skalny piesek, symbol tych jaskiń

Kolejnym etapem trasy miało być wejście na Kopę Biskupią, najwyższy szczyt o wysokości 889 m n.p.m. w polskiej części Gór Opawskich, na którym wybudowano kiedyś wieżę widokową... ale jakoś wspinanie się na szczyt podczas ulewy, gdzie jest dość strome podejście w glinie i błocie nie bardzo nam się uśmiechało. Z niejakim bólem opuściliśmy tę atrakcję i pojechaliśmy w kierunku Nysy.

W drodze do Nysy...
... zjechaliśmy z drogi prowadzącej do miasta Zlate Hory, żeby zobaczyć kościółek Matki Boskiej Pomocnej - Maria Hilf (czes. Kostel Panny Marie Pomocné - Maria Hilf) stojący na zboczu Góry Poprzecznej, niedaleko Zlatych Hor. Kiedyś w tym miejscu objawiła się przypadkowemu przechodniowi Matka Boska, co upamiętniono drewnianą kaplicą, a po 1995 zburzony wcześniej obiekt odbudowano, m.in. dzięki datkom wiernych z Czech i zagranicy. Kamień węgielny poświęcony został przez papieża Jana Pawła II, w świątyni znajdują się też jego relikwie. Kościółek jest miejscem pielgrzymowania. A my, jak i pewnie niejedni pielgrzymi przybywający do tego miejsca, schowaliśmy się pod dachem przed padającym mocno deszczem.
kościółek Matki Boskiej Pomocnej - Maria Hilf

Nysa
Do Nysy dojechaliśmy również w strumieniach deszczu. Na szczęście dotarliśmy, chociaż już po drodze chwilowo zatrzymywaliśmy się, ponieważ przez drogę zaczęły przepływać strumyki, pojawiające się podczas ulewnego deszczu, mogące powodować osuwy ziemi. Na szczęście służby porządkowe przepuściły nas dalej.

Na pobyt w jednym z najstarszych miast śląskich, zwanego też czasem "Śląskim Rzymem", nie mieliśmy wiele czasu. Najwięcej spędziliśmy go w Bazylice św. Jakuba i św. Agnieszki. W miejscu, gdzie teraz stoi kościół kiedyś było miejsce kultu pogańskiego, potem zbudowano kościółek drewniany, a w 1195 roku położono fundamenty i wybudowano murowany kościół. Wychodzi na to, że w tym miejscu od wielu setek lat proszono o dobre życie :) Kościół wielokrotnie płonął w pożarach, wielokrotnie go też odbudowywano. Ma jeden z najbardziej spadzistych dachów w Europie o ogromnej powierzchni 4 tysięcy metrów kwadratowych oraz jeden z najniżej zawieszonych, ponad ośmiuset-letni żyrandol z wysokimi świecami. Żyrandol jest powieszony tak nisko, że można go dotknąć dłonią. Cechą charakterystyczną, która rzuciła mi się w oczy od razu po wejściu do katedry - są potężne filary w paski, które to okazały się kamiennymi obręczami. W kościele znajduje się zespół rzeźby nagrobnej z XV-XVIII wieku, obejmujący sarkofagi i epitafia nie tylko biskupów tu pochowanych, ale także licznych innych duchownych oraz wielu rycerzy i mieszczan.

Nysa, Bazylika św. Jakuba i św. Agnieszki
po lewej dzwonnica
Nysa, Bazylika św. Jakuba i św. Agnieszki w środku
widać pasiaste, wysokie filary
Bazylika św. Jakuba i św. Agnieszki stoi przy rynku miasta, na którym centralnie stoi wieża ratuszowa, okolona kamieniczkami. Jak się rozejrzałam, to część tych kamieniczek wygląda jak małe, PRL'owskie bloczki. Zabytkowych kamieniczek jest mało.

Nysa, rynek i wieża ratuszowa
Zaczęło wiać, więc razem z deszczem, po całym dniu chodzenia byliśmy już nieco zziębnięci. Przemaszerowaliśmy jeszcze obok Muzeum w Nysie, następnie ul. Grodzką trafiliśmy na były Rynek Solny, gdzie w średniowieczu sprzedawano baryłki soli przywożone z Wieliczki.

Potem kierowaliśmy się w kierunku rynku, gdzie u zbiegu ulic Brackiej i Celnej, przed pastelowymi, zabytkowymi kamienicami stoi barokowa Fontanna Trytona. Jak dla mnie, to stoi ona prawie pośrodku skrzyżowania, ma się wrażenie, że samochody prawie w nią wjeżdżają... Fontanna powstała w 1701 roku, wykonał ją w marmurze nieznany rzeźbiarz. Wzorowana na rzymskiej Fontana del Tritone Berniniego, jest jednym z najcenniejszych zabytków miasta.
Na trzonie fontanny wyrzeźbiono cztery delfiny z otwartymi paszczami, zwrócone w cztery strony świata. W górnej części umieszczono herb Nysy z datą powstania fontanny. Trzon wieńczy czara w kształcie muszli, na której umieszczona jest postać klęczącego Trytona, przedstawionego jako półczłowiek-półryba, z uniesionymi rękoma, grającego na muszli.

Nysa, Fontanna Trytona

Szkoda, że cały czas padał deszcz i wiał dość silny wiatr. Przemoczeni i już zmęczeni, nie mieliśmy ochoty na dalsze zwiedzanie, a szkoda, bo jak widzę teraz w przewodnikach, miasto mimo wielu zniszczeń na przestrzeni wieków, posiada wiele zabytkowych obiektów. Szokiem dla mnie była informacja, że tuż po wojnie, w pierwszej połowie lat 50 nakazano wyburzenie większości ruin Starego Miasta w celu dostarczenia cegieł przeznaczonych do odbudowy Warszawy. Aby sprostać temu zadaniu wyburzono ponad sto zabytkowych kamienic w centrum Nysy! 


2 komentarze:

  1. a ja dziś poza tematem - chciałam zaprosić do mojego urodzinowego konkursu na blogu - do wygrania 17 książek - zapraszam http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2014/05/mao-kto-pamieta-ten-pierwszy-ale.html

    OdpowiedzUsuń

Proszę o niespamowanie.
Będzie mi miło przeczytać Twój komentarz.