piątek, 20 lipca 2012

Kilka dni na kielecczyźnie (Sandomierz)

Poznanie rejonu świętokrzyskiego zaczęłam od leżącego nad Wisłą Sandomierza, jednego z najstarszych miast w Polsce. Urokliwość tego miasteczka porównywana jest do Kazimierza, ja jednak nie oceniam, które jest 'bardziej', każde z tych miejscowości ma swoją własną atmosferę i warto zobaczyć obydwie :)

Do Sandomierza oficjalnie wchodzimy jedyną z czterech, ocalałą gotycką bramą wjazdową zwaną Opatowską, na szczycie której znajduje się taras widokowy. Na górę wchodzimy już z przewodnikiem, po szlachecku ubranym chłopakiem, który co się później okazuje, jest ogromnym miłośnikiem Sandomierza i jego historii. Na każdym etapie wieży zatrzymujemy się i słuchamy opowieści o Królu Kazimierzu Wielkim, który po jednym z najazdów na miasto otoczył je w XIV wieku murami obronnymi, zaś cały system obronny powiązany był z zamkiem królewskim stojącym niedaleko, nad Wisłą. Z punktu widokowego widać idącą od bramy ulicę Opatowską z okwieconymi balkonami, dalej widać ratusz i zakola Wisły. Trochę wieje, przed czym uprzedzano mnie, że to podobno normalne w świętokrzyskim..

 Sandomierz, Brama Opatowska

Sandomierz, widok z Bramy Opatowskiej na ulicę Opatowską,
w oddali widać Wisłę

Brukowaną uliczką idziemy na prawie kwadratowy rynek, w centrum którego stoi gotycko-renesansowy ratusz, a wokół, zwartym rzędem 30 mieszczańskich niewysokich kamienic. Brukowany rynek jest dość charakterystyczny dla tego miejsca przez to, że nie leży na płasko, teren jest pofalowany, a w ogóle starsza część Sandomierza ma pagórkowatą powierzchnię, raz w dół, raz pod górkę. Co mi się jeszcze kojarzy z Sandomierzem? Wszędobylskie rowery, jako środek lokomocji po brukowanych uliczkach. Rowerami chyba jeżdżą wszyscy mieszkańcy tego miasteczka i wcale się nie dziwię, bo szybko, wygodnie, zdrowo i stylowo :) Centrum starego miasta jest bardzo urokliwe.

Sandomierz, rynek i ratusz

Sandomierz, kamieniczki na rynku

Sandomierz, jedna z bocznych uliczek

Wąskimi uliczkami idziemy w stronę głównej świątyni Sandomierza, bazyliki katedralnej. Bogate wnętrze, mnóstwo rzeźb i ogromnych obrazów w zasięgu ręki, na ścianach naw - na każdy miesiąc roku, zwanych "Kalendarium", czarny i różowy marmur... Bardzo ciekawym elementem są freski bizantyjsko-ruskie z pierwszej połowy XV wieku. W oko wpada też niebiesko-złote sklepienie krzyżowo-żebrowe, dla mnie osobiście przypominające kolorystycznie styl tureckich zdobień.

 Sandomierz, bazylika, widać niebiesko-złote sklepienie i obrazy

 Sandomierz, bazylika, bizantyjsko-ruskie freski

Niedaleko bazyliki trafiamy na ekipę kręcącą scenę z serialu "Ojciec Mateusz". Ja nie jestem serialowa, ale turyści chętnie przystają i obserwują zmagania aktorskie. Ja akurat trafiłam na naukę powalania i przytrzymywania kolanem :) 
Sandomierz, kręcenie sceny do filmu "Ojciec Mateusz" z aktorem Rafałem Cieszyńskim

Mały przystanek przy Zamku Królewskim stojącym na skarpie, tuż nad Wisłą i maszerujemy dalej w kierunku lessowego Wąwozu Królowej Jadwigi na zachód od Starego Miasta. Zbocza wąwozu porastają krzewy i drzewa z plątaniną korzeni o najróżniejszych kształtach. W powietrzu czuć wilgoć i zapach ziemi i korzeni - wczoraj padał deszcz, więc zapach jest bardzo intensywny. Dobrze jest też patrzeć pod nogi, bo ślisko i można byłoby się okazyjnie przejechać po miękkim, żółtawym podłożu. Niestety nikomu się to nie udało ;) Wąwóz jest długi na ponad 400 m i wysoki na kilkanaście metrów.

Sandomierz, Wąwóz Królowej Jadwigi                                          "Ucho Igielne"                

Wracamy, przechodząc przez wąskie przejście w murach zwane "Uchem igielnym" i obok biżuteryjnej  pracowni Cezarego Łutowicza, który na cały świat rozpropagował piękno krzemienia pasiastego. Kierujemy się teraz do wejścia na trasę podziemną, przy ul. Oleśnickich. Pod Sandomierzem jest rozległy labirynt kupieckich lochów i piwnic. W latach 70 ubiegłego wieku, po serii zapadania się budynków i powstawania dziur, podjęto kroki ratowania budynków, część podziemi zachowano i udostępniono do zwiedzania, część zabudowano lub zalewano czymś wzmacniając. Z tego, co się zorientowałam z opowiadań przewodnika, to pracujący przy starych piwnicach kupieckich, nigdy się nie przyznali, że coś znaleźli...
I tu włącza się wyobraźnia: skrzynie pełne klejnotów i dokumentów, a na pewno książek, stare wino (dużą beczkę widziałam na własne oczy, więc mogło być!) lub miody pitne, diamenty, szafiry i klejnoty koronne.. No co, mogły być, w końcu do Sandomierza przyjeżdżali bawić się królowie, uczeni, poeci, pisarze i cudzoziemcy "aby zażyć powietrza i uciechy", jak to opisał Stanisław Sarnicki..

Sandomierskie lochy

Sandomierskie lochy mają swoją legendę o Halinie Krempiance, która zginęła ratując miasto przed Tatarami, podstępem ich tam zwabiając. Po lochach tych krąży prawdziwy, namacalny duch dziewczyny wzywający swojego 'Janka', który jest małym zaskoczeniem dla wędrujących po lochach.

Sandomierskie lochy

Ostatnim elementem Sandomierza, który oglądamy przed wyjazdem na rynku jest, wydobyta z Wisły, XIX-wieczna kotwica z łańcuchem sztywno wznoszącym się na kilka metrów w górę, zwana "Zakotwiczenie nieba". Konserwatywni mieszkańcy nie są pewni, co do uroku tej rzeźby, jednak kotwica na stałe zagościła na rynku i zdjęciach wielu turystów.

6 komentarzy:

  1. Wspaniała wycieczka. Ludzie jeżdżą po całym Świecie, a tu się okazuje że w Polsce mamy tyle wspaniałych miejsc do odwiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze nie miałam okazji zawitać do tego miasta :)
    wszystko przede mną ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że zwiedzasz moje województwo. Super! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że macie tam tak dużo atrakcji do zwiedzania, byłam jeszcze w kilku miejscach, niedługo relacja :)

      Usuń
  4. ooo... ja mało serialowa pod względem polskich produkcji, ale "Ojca Mateusza" to nawet w internecie znalazłam ostatnio i go tłukę przy drutowaniu :D
    A wakacyjnych wycieczek to tylko pozazdrościć <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie było mi trochę dziwnie, bo prawie wszyscy wiedzieli dużo o tym serialu, a ja nic :-| Ale może przy drutowaniu się pospogląda, skoro mówisz, że można :)

      A wycieczki? Ja łapię każdą możliwą sytuację i wykorzystuję ile się da :))

      Usuń

Proszę o niespamowanie.
Będzie mi miło przeczytać Twój komentarz.