czwartek, 21 czerwca 2012

Wrocław w pigułce

Nie znałam Wrocławia i tak naprawdę trudno mi teraz powiedzieć, że go znam. Przez cztery godziny zdążyłam zobaczyć raczej niewiele. A co zdążyłam zobaczyć?

Jedną z głównych atrakcji Wrocławia i chyba najbardziej znaną jest Panorama Racławicka. Na olbrzymim płótnie 15x114m, lwowski malarz Jan Styka, współpracując między innymi z batalistą Wojciechem Kossakiem, namalował scenę ze zwycięskiej bitwy stoczonej w 1794 roku pod Racławicami. Biły się wojska polskie pod wodzą naczelnika Tadeusza Kościuszki z wojskami rosyjskimi, pod dowództwem generała majora Aleksandra Tormasowa.
Panorama sprawia niesamowite wrażenie przestrzenności. Osadzona jest koliście w rotundzie, a monumentalny obraz dzięki zastosowaniu specjalnej perspektywy, odpowiedniego oświetlenia oraz stworzenia sztucznego terenu zlewającego się z obrazem stwarza wrażenie, jakbyśmy byli w centrum wydarzeń i obserwowali bitwę! Czasem naprawdę trudno określić, czy widzimy właśnie obraz, czy sztuczne ozdoby.

Panorama Racławicka, fragment

Panorama Racławicka, fragment

Panorama Racławicka, fragment
Przewrócony wóz oraz druga od lewej brzoza to nadal fragment sztucznie

zrobionego otoczenia, obraz zaczyna się za brzozą..

Kolejnym etapem zwiedzania było już miasto. Katedra św. Jana Chrzciciela, która powstała na miejsce kolejno budowanych w tym samym miejscu kościołów. Pierwszy z nich powstał w tym miejscu w X wieku i miał fundamenty z kamieni polnych na zaprawie wapiennej. Obecna forma to XIII-XIV wiek, z barokowymi uzupełnieniami i odbudową z powojennych zniszczeń. Katedra uchodzi za pierwszą gotycką świątynię na polskich ziemiach. Na jej podstawie przypomniałam sobie, co charakteryzuje gotyk: strzeliste wieże, mnóstwo okien wypełnionych witrażami, bogato zdobione portale, czyli obramowania drzwi wejściowych, wewnątrz ostre łuki i krzyżowo-żebrowe sklepienia.
Katedra św. Jana Chrzciciela 

Katedra św. Jana Chrzciciela, witraże i charakterystyczne sklepienia oraz łuki

Idąc wzdłuż uliczki prowadzącej do wejścia katedry natykamy się na pomnik Św. Nepomucena, którego ku szczęśliwości, głaskaliśmy już w Pradze. Przechodzimy też przez Most Tumski obwieszony gęsto kłódkami zakochanych, do których kluczyki leżą pewnie poniżej w wodzie.. Most nazywa się też Mostem Zakochanych. Zwyczaj wieszania kłódek opatrzonych imionami, datą i ew. wyznaniem miłosnym pochodzi prawdopodobnie z Florencji, gdzie uczniowie jednej ze szkół zabierali kłódki ze swoich szafek szkolnych i wieszali na najstarszym, florenckim Moście Złotników. Zwyczaj się rozpowszechnił i w Polsce kłódki zaczepiane są już w sumie na czterech mostach w Krakowie, Poznaniu, Warszawie i tutaj, na Moście Tumskim we Wrocławiu.

Wrocław, Most Tumski z miłosnymi kłódkami

Po drodze przeszliśmy przez jeszcze jeden most, tym razem najstarszy we Wrocławiu: Most Piaskowy pomalowany na strażacką czerwień.. no nie powiem, ktoś miał ognistą fantazję, ale dzięki temu most widać z daleka ;) Na placu przed Uniwersytetem Wrocławskim mijamy okrągłą Fontannę z Szermierzem, z nagą rzeźbą z brązu, pozieleniałą ze względu na patynę. Jest to figura młodego, nagiego mężczyzny, który trzyma w dłoni szpadę. Czaszę fontanny dekorują cztery maski, zaś poniżej siedzą dwie nagie kobiety. Zdaje się, że pomnik jest bardzo popularny i traktowany iście po studencku: czasem ginie mu szpada, zimą ubierany jest w czapkę i szalik, a i legend o nim krąży co nie miara! Podobno mężczyzna ten, to wyrzeźbiona figura byłego studenta, który przegrał wszystko w karty, nawet ubranie, szpada zaś została jako symbol męskiego honoru, bo pomimo niechęci do obnażenia, dotrzymał słowa i oddał wszystko co miał, pozostając w stroju Adama. Słyszana też była historia, że jeśli na koniec ostatniego roku studenckiego ostanie się choć jedna dziewica, to posąg ożywa, schodzi z fontanny i czyni powinność :) Ciekawostką są również cztery maski na fontannie, z których ust leci woda, maski te podobno przedstawiają twarze profesorów wrocławskiej uczelni, a wyciekająca z nich woda symbolizuje "potok słów" z ust prowadzących wykłady. Hymm.. czyżby stąd wzięło się powiedzonko "lanie wody"?

Fontanna z Szermierzem na placu uniwersyteckim

Najładniejszą jednak częścią Wrocławia, jaką widziałam jest Rynek Starego Miasta. Ogromny plac okolony wysokimi, kolorowymi kamienicami, pośrodku którego stoi Ratusz. Tu wszystko wydaje się ogromne i tak faktycznie jest. Z tego, co wyczytałam, jest ot jeden z największych rynków staromiejskich Europy, z największym ratuszem w Polsce. O ile wcześniej spacerując uliczkami Wrocławia niespecjalnie poczułam "ducha" tego miasta, to ten Rynek sprawił, że w końcu wiem, dlaczego tak dużo ludzi lubi atmosferę Wrocławia.

 Wrocław, Rynek

  Wrocław, Rynek i kamienice

  Wrocław, Ratusz i wejście do najstarszej w Europie restauracji Piwnica Świdnicka (z XIV wieku)

Wrocław, ozdoba na rogu budynku, to niesamowite, jak tego typu detale zdobią!

Pomimo ogromnych zniszczeń podczas wojny, po renowacjach, w mieście zachowało się ponad osiem tysięcy zabytkowych kamienic z XIX i początków XX wieku! Szokująca liczba. Żeby poznać historię każdej z nich to chyba życia by nie wystarczyło..  Wystarczy natomiast na obejrzenie fontann, które uwielbiam! Opisywałam już Fontannę z Szermierzem, druga stoi pośrodku Rynku i jest nazywana oficjalnie Fontanną "Zdrój", nieoficjalnie m.in. mydelniczką. Posiada bardzo charakterystyczne pionowe szklane płyty osadzone na skałach, oblewane wodą, która tryska również z boków. Nocą pewnie wygląda przepięknie, bo dodatkowo jest podświetlana od dołu.

Wrocław, fontanna "Zdrój" na Rynku Starego Miasta

Fontanna została postawiona na Rynku wbrew opinii wrocławskiego środowiska historyków sztuki, jako mało komponująca się architektonicznie i zbyt nowoczesna w stylu. Ja się historycznie nie znam, natomiast wśród tylu kolorowych kamienic, w upalny dzień i gwarze ludzi dobrze było posłuchać szumu spadającej wody, zostać skropionym chłodną mgiełką i niechcący załapać się na zdjęcia robione przez licznych turystów ;) We Wrocławiu jest podobno również największa multimedialna fontanna w Polsce i jedna z największych w Europie - Fontanna Wrocławska, z mnóstwem dysz wodnych wybijających wodę na wysokość 40m! Chętnie obejrzałabym pokaz świetlny z projektorów i laserów wraz z szumem wody w rytm muzyki... ale to już następnym razem, gdy ponownie zawitam do tego urokliwego miasta.

6 komentarzy:

  1. muszę się kiedyś wybrać do tego miasta, ale niestety nie po drodze mi, i daleko... mieszkam na północy Polski ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłośniczko, też mieszkam na północy :) Jak się tylko da, łap okazję i jedź. Mnie się udało całkiem przypadkiem.

      Usuń
  2. Widzę, że podróżniczo! zazdroszczę bardzo, sama nie byłam we Wrocławiu i Praga też zachwyca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, troszkę sobie pojeździłam ostatnio :)

      Usuń
  3. Wrocław rules! Wrocław jest the best! A sami wrocławianie mówią o swoim mieście 'Breslau'.
    Fontanna Wrocławska i pokazy koło hali Ludowej przereklamowane - Joluś nie marnuj na nie czasu. Lepiej zrób sobie spacer po Parkach, Ogrodzie Botanicznym lub śladami krasnali wrocławskich.
    Niestety fontannę na rynku nadal uważam za badziewną i nieładną i mam żal bo Ci co ją stawiali obiecali że po roku zostanie rozebrana. Potem jakoś obietnic nie dotrzymano :( A przecież to nie chodzi o to aby fontanny nie było ale aby fontanna była spójna z architekturą Rynku....

    Patrzę na zdjęcia i zazdroszczę Ci tej wizyty......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to coś innego pooglądam następnym razem, a już myślałam, że może fontanniany pokaz byłby chociaż w połowie na miarę Dubaju... ;) Ale chyba niekoniecznie, skoro mówisz, jak mówisz.

      Usuń

Proszę o niespamowanie.
Będzie mi miło przeczytać Twój komentarz.