W opisie książki Michelle Martin "Szalona panna Mathley" przeczytałam, że Michelle Martin jest "bestsellerową autorką pełnych wdzięku i humoru współczesnych i historycznych powieści o miłości z nieoczekiwanym zakończeniem". Ponieważ książka jest romansem historycznym i miała być w dodatku zabawna i lekka, oraz z zaskakującą intrygą, więc stwierdziłam, że wspaniale nadaje się na czas podróży w pociągu. Lubię sobie od czasu do czasu poczytać romanse historyczne, chociaż ostatni czytałam chyba dobrych kilka lat temu. W tego typu książkach bardzo podobają mi się opisy wyższych sfer, nadętych hrabiów i lordów, pięknie ubranych kobiet i nieśpiesznych dialogów pomiędzy dżentelmenami a damami. To taki zupełnie inny świat od dzisiejszego, inny język, inne zwyczaje i konwenanse..
"Szalona panna Mathley" to historia Melindy, panny na wydaniu z dobrego, bogatego domu i z odpowiednim posagiem, jednak panna ta ma dosyć swatania jej i oświadczyn nudnych lub starych mężczyzn. Melinda to dziewczyna, która dobrze wie, czego chce, jest sprytna i dowcipna oraz ma bardzo dobre serce i chęć pomagania innym. Nudy? E tam, wcale nie :) Ona nie jest bez powodu nazywana 'szaloną', ponieważ co i rusz wpada w różne tarapaty, ma cięty i inteligentny język i wpada na szalony pomysł pozbycia się kolejki narzeczonych przy pomocy sławnego uwodziciela i hulaki, lorda Carltona. Nie brakuje tu arystokratycznych dialogów z ciętą ripostą, ani zabawnych sytuacji i właśnie dlatego cieszę się, że tak sympatycznie spędziłam czas, bo to właśnie zapowiedź humorystyczna przyciągnęła mnie do tej książki. Czyta się lekko i przyjemnie. I bardzo szybko. Jak ktoś ma ochotę, to sobie może pomarzyć o szarmanckim, przystojnym mężczyźnie szanującym kobiety, mającym zawsze doskonale zawiązany fular.. Mam tylko małe zastrzeżenie do zakończenia, bo dla mnie wcale nie było zaskakujące :)
"Tajemnica Sittaford" Agathy Christie to książka z morderstwem w tle, w której podejrzewałam prawie wszystkich występujących. No bo mógł każdy, jedni mieli motyw bezpośredni,
inni pośredni, podejrzewałam nawet kalekich, bo a nuż ten ktoś wstał, a
ukrywał, że może chodzić? Chyba za dużo kryminałów czytam i fantazja mnie już ponosi...
Główna akcja dzieje się w zasypanej śniegiem małej angielskiej wiosce, gdzie największy dom wynajmują u kapitana Trevelyna, dwie kobiety i zapraszają często mieszkających obok, na wspólne wieczorki. Podczas jednego z takich spotkań zabawą jest seans spirytystyczny przy wirującym stoliku, podczas którego uczestnicy dowiadują się o zamordowaniu kapitana. Jego przyjaciel, mimo tego, że nie wierzy w duchy, to na tyle przejmuje się razem gośćmi, że postanawia, mimo zbliżającej się śnieżycy, odwiedzić w sąsiednim miasteczku kapitana Trevelyna i sprawdzić czy wszystko w porządku. Po dotarciu tam stwierdza jednak, że nie jest dobrze i "duch" miał rację.. Tajemnicę próbuje rozwiązać lokalny inspektor Narracot, ale jakby w tle, ponieważ głównie śledzimy poczynania dziewczyny, narzeczonej jednego z podejrzanych oraz dziennikarza, jak próbują dotrzeć do prawdy rozmawiając ze wszystkimi podejrzanymi. Zakończenie dla mnie zaskakujące, miło się czytało, więc spokojnie mogę polecić!
Można się też spotkać z innym tytułem tej książki "Tajemnica wirującego stolika", oryginalny tytuł "The Murder at Hazelmoor" lub "The Sittaford Mystery". Nie mogę zrozumieć, po co wprowadzać tyle tytułów do obiegu?
"Tajemnica rezydencji Chimneys" Agathy Christie, kolejny niewielki kryminał, który znalazł się w moich rękach i chyba bardziej chaotycznego nigdy nie miałam. Zaczyna się spotkaniem dwóch kumpli, jeden z nich jest pilotem wycieczki starszych pań, drugi ma dwa zadania do wykonania, a z braku czasu przekazuje jedno koledze. Chodzi o dostarczenie pewnemu wydawnictwu pamiętników, które mogą nieco pomieszać politycznie, również należy oddać plik kompromitujących listów pewnej kobiety wyższych sfer.. Pamiętnikami zainteresowanych jest kilka osób, które chcą je przejąć różnymi sposobami, jednak zamiast pamiętników znika plik listów, pamiętniki zaś... tu się wszystko komplikuje na tyle, że powoli staje się wszystko mało czytelne... autorka wprowadziła mnóstwo osób, kilku detektywów i tajnych agentów, coś się dzieje, tu morderstwo nie wiadomo dlaczego, tu drugie, pomieszanie z poplątaniem, że w pewnym momencie nie wiedziałam co, dlaczego i w ogóle o kim ja tu czytam.. Większość akcji dzieje się w rezydencji Chimneys i to jest jedyne co jest stałe w tym opowiadaniu. Zmęczył mnie ten kryminał, dużo tu dialogów i zdarzeń nie mających znaczenia.. oczywiście na końcu wszystko się wyjaśnia, a ja mam wrażenie, że ta książka, to raczej jej szkic, niż wersja końcowa.. po prostu przyzwyczaiłam się do większej ilości logiki u Agathy Christie.
Róż łososiowy czyli Semilac Pink Burlesca
-
Oto kolejny kolor od Semilac'a: 112 Pink Burlesca. Kolor nie jest
oczywisty, ale właśnie takie lubię. To jasny ale dość intensywny róż,
wpadający w łososio...
9 lat temu
osobiście lubię Agathę Christie i nie przeszkadza mi jej styl pisania, tych tytułów akurat nie czytałam, ale zawsze mogę nadrobić ;]
OdpowiedzUsuńchętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńja także zainteresuję się twórczością Agathy Ch. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Agathę. Ona jest nieśmiertelna:)
OdpowiedzUsuńO, a ja ostatnio połknęłam "They do it with Mirrors" i "Nemezis", z Miss Marple, jeszcze mi z nią 3 książki zostały i teraz nie wiem czy sobie dawkować przyjemność, czy na raz się rzucić :D
OdpowiedzUsuńRzucić się :)
Usuń