wtorek, 12 czerwca 2012

Praga w pigułce

Praga. Miasto o którym słyszałam wiele zachwytów. Miasto, na które należałby przeznaczyć przynajmniej tydzień, chociaż i to może być za mało, a mnie dano tylko jeden dzień na zwiedzanie. Cóż, ucieszyłam się i z jednego dnia, traktując to jako wstępne rozpoznanie dla kolejnej, intensywniejszej wycieczki w przyszłości.

Praga, dzisiejsza stolica Republiki Czeskiej, położona nad malowniczą Wełtawą, powstała ze scalenia w 1784 roku, pięciu samodzielnych miast: Starego Miasta, Nowego Miasta, Josefova, Małej Strany i Hradczan.Każda z tych dzielnic jest inna, na przykład na Hradczanach króluje Zamek, pałace i świątynie, Mala Strana to malownicze wąskie uliczki i ogrody, zaś Stare Miasto to wspaniały ratusz i liczne zabytki architektury.

Podobno Praga to miasto wspaniałych parków i ogrodów, i my właśnie zaczęliśmy zwiedzanie od Malej Strany i Ogrodów Wallensteina, do których, jak to określił nasz przewodnik: "trudno znaleźć wejście i trzeba wiedzieć". Są tu fontanny, krzewy kwitnących różaneczników, Pałac Wallensteinów, posągi, sztuczna grota z naciekami, pływające w wodzie ryby i krzyczące co jakiś czas pawie. Podobno jest też paw albinos, ale niestety nie widziałam...

Ogrody Wallensteina, jeden z budynków, gdzie grano w tenisa, różaneczniki i rzeźba

Z ogrodów, przeszliśmy na plac Zamku Królewskiego, mijając po drodze raczej znudzonych umundurowanych wartowników, obok których większość ludzi przystawała i robiła zdjęcia. Jeden z nich stał całkowicie zanurzony we własnych myślach, drugi zaś łypał na tłum turystów z miną nieco pogardliwą. Współczuję, niełatwa służba, zwłaszcza, jeśli się czuje, jakby się było małpką w zoo.. Jedną z bram przeszliśmy dalej na wąski dziedziniec, niesamowicie zatłoczony, z którego wyrastała w górę gotycka Katedra Św. Wita z mnóstwem wież, wieżyczek, rzeźb i rzygaczy. Wrażenie jest takie, jakby się dostało obuchem w głowę, wchodzi się wąskim wejściem na mały placyk i buch! tuż przed Tobą stoi ogromny, wysoki budynek! Katedrę budowano przeszło 600 lat i nie obyło się od wpływów innych stylów na wygląd. Są fragmenty gotyckie, barokowe, również widoczne wpływy bizantyjskie. Mnie wewnątrz zachwyciły wielobarwne, ogromne witraże!



Katedra Św. Wita - wejście główne i jeden z witraży, który mnie zachwycił rozłożeniem kolorów

Na Zamku Praskim atrakcją dla turystów jest podobno zmiana warty. Pisze podobno, bo dla mnie to nie była atrakcja, mnóstwo stłoczonych ludzi i nic nie widać, poza tym, przemaszerowali dość nieżywiołowo, pomachali sztandarami, czymś postukali, orkiestra zagrała i koniec. Dla mnie szkoda czasu, zwłaszcza, jak się ma tylko kilka godzin na zwiedzanie.. Ciekawszym punktem byłoby już pooglądanie panoramy Pragi, na widok której westchnęłam, bo nigdy nie widziałam tak dobrego punktu obserwacyjnego z pieszego poziomu. Niestety nie było czasu nawet na łypnięcie okiem aparatu fotograficznego, więc nie pokażę panoramy..

Ponieważ była sobota, przewodnik bardzo chciał nam pokazać Senat, który mieści się w Pałacu Wallensteina i otwarty do zwiedzania jest właśnie w ten dzień. Ponieważ krążyliśmy obok, to wstąpiliśmy. Ładnie tam. Charakterystyczne jest tu umieszczenie klamek w drzwiach, dla nas za wysoko, ale dla wkraczających konno akurat. Ależ dawniej mieli fantazje, po pałacowych komnatach konno jeździli.. Mnie zaciekawiły ozdoby na ścianach jednego pomieszczenia, z daleka wyglądały jak haft, ale z bliska to raczej jakieś trójwymiarowe malunki lub rzeźbienia. Nie wiem niestety co to za technika, ale wygląda ciekawie, jak haftowane!

Senat w Pradze

Kolejnym punktem programu wycieczki, jak i chyba wszystkich wycieczek w danej chwili w Pradze, był Most Karola. Masakra, ile tam ludzi! Musieliśmy jednak przejść, bo kierowaliśmy się z Malej Strany do Starego Miasta. Chcieliśmy też zobaczyć ten średniowieczny most, będący jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc Pragi. Po obu jego stronach stoją rzeźby, stragany z rycinami i widokówkami oraz sztalugi z karykaturami turystów i znanych osobistości. Karykaturzyści mają tu wzięcie, bo prawie przy każdym artyście ktoś siedział z nadzieją na najpiękniejszą karykaturę własnej osobowości..

 Podobno Most Karola jest piękny nocą.. i na pewno jest wtedy mniej tłoczno ;) 

Najważniejsze na moście są jednak rzeźby, a zwłaszcza stojąca pośrodku mostu, najstarsza z nich, Figura św. Jana Nepomucena. Pod nią cały czas jest tłoczno, ponieważ według legendy, dotknięcie lewą ręką małej figurki św. Nepomucena, spadającej z mostu do Wełtawy, przynosi szczęście. Turyści dotykiem polerują nie tylko tę figurkę, ale również psa na tablicy ze sceną spowiedzi królowej Zofii u św. Jana Nepomucena oraz, na drugiej tablicy - kobietę, która wg naszego przewodnika nie jest najszczęśliwszym symbolem do dotykania.. niestety nie zapamiętałam dlaczego, może wiecie?

Według jednej z legend Jan Nepomucen, po otrzymaniu święceń kapłańskich bywał zapraszany na dwór królewski i został spowiednikiem królowej. Król podejrzewając żonę o niewierność próbował wymusić na Janie wydanie tajemnicy spowiedzi, a gdy ten odmówił, został poddany ciężkim torturom i w końcu zginął zrzucony z mostu nad Wełtawą. Święty Jan Nepomucen jest więc patronem m.in. dobrej spowiedzi, niezdradzonej tajemnicy i ..mostów.

Most Karola Figura św. Jana Nepomucena
ktoś niewłaściwie dotyka kobiety, figurka Nepomucena znajduje się nieco wyżej..
Pomnik ten, jest pierwszym ukazującym  św. J. Nepomucena i stał się wzorem dla innych figur:
charakterystyczne jest pięć gwiazd wokół głowy, zawsze wąsy i broda, 

krucyfiks i peleryna gronostajowa.. tutaj jest jeszcze palma.

Przechodzimy pod basztą na końcu mostu i idziemy w kierunku Starego Miasta. Uliczki tu wąskie, kręte, mnóstwo kolorowych kamienic, na dole których, otwarte drzwi sklepików zapraszają do wejścia i zakupów pamiątek.
Sklepiki na rynku Starego Miasta

Stare Miasto, po lewej Ratusz Staromiejski, w tle dwie strzeliste iglice kościoła Tyńskiego,
kamienice i morze tłumu. Esencja wszystkiego.

Ratusz Staromiejski i zegar Pod Orłojem
przybyliśmy kilka minut za późno na pokaz wybicia pełnej godziny połączony z widowiskiem 
poruszających się figurek. Jest to najstarszy tego typu zegar w Europie i co godzinę od ponad pięciuset lat 
(z małymi przerwami) zapewnia krótkie przedstawienie na temat upływającego czasu. Jest piękny!

 Knedliki ze śliwkami w Havelskiej Korunie. Na dzień dobry dostaje się kartę konsumenta (konzumacni listek),
z wielu stoisk wybiera się wszystko, co ma się ochotę zjeść, na karcie oznaczane jest to numerkami
i dopiero przy wyjściu wszystko jest podliczane i opłacane.
Przyjemne miejsce, knedliki były przepyszne. Mniam.

Ryneczek na Starym Mieście.

Czas wolny był dziwnym czasem, bo nie bardzo wiedzieliśmy w którą stronę lecieć, żeby jak najwięcej zobaczyć... W końcu wygrały brzuchy i pierwsze kroki skierowaliśmy do Havelskiej Koruny z czeskimi daniami.. Widziałam ludzi objadających się jakimś gulaszem, ale ja wolałam coś bardziej typowego i czeskiego, czyli knedliki. Po obiedzie miotając się to tu, to tam po starym rynku, zatrzymaliśmy się przy ryneczku. Moją jedyną zakupową pamiątką był krecik, malutki breloczek. Tyle się naczytałam w naszej prasie, że w Pradze 'kretków a kretków' na każdym rogu, ale uwierzcie mi, naprawdę tego krecika to trzeba było nieco poszukać.

Cóż, Praga mnie oszołomiła. Najbardziej dzikimi tłumami i mnóstwem historycznych budynków. Nie widziałam wielu miejsc, nie byłam w żydowskiej dzielnicy, nie widziałam Złotej Uliczki i bardzo chętnie pospacerowałabym więcej po Starym Mieście.. ale za to przejechałam się metrem :) No, jakoś do autokaru się trzeba było dostać.

Być może będę jeszcze miała okazję tu wrócić, bo Praga jest urokliwa, mimo zatłoczonych latem ulic..

8 komentarzy:

  1. chętnie bym się kiedyś wybrała :) zwłaszcza, że to przecież nie tak znów daleko :) może i się uda w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, tym bardziej, że nie jest to na końcu świata, więc łatwiej w pewnym sensie..

      Usuń
  2. Byłam w Pradze parę ładnych lat temu, pamiętam, że było to w maju i we wszystkich ogrodach drzewa były obsypane białymi kwiatami... Piękne miasto

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ masz talent narracyjny, czytam Twoje wpisy od a-z, obojętnie o czym piszesz, zawsze jest ciekawie!W Pradze byłam 3 dni i to też za mało, ale zdążyłam odwiedzić muzeum Alfonsa Muchy, na czym mi najbardziej zależało, za to smakołyków nie pamiętam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że moje zapiski się podobają :) Będzie więcej, bo właśnie wróciłam z jeszcze jednej wycieczki!

      Usuń
  4. Jolu czytając wpis poczułam się jak na wycieczce. Szkoda, że miałaś tak mało czasu na zwiedzanie tego pięknego miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgoś, mam nadzieję, że mnie los jeszcze kiedyś tam zaprowadzi i będę mogła więcej zobaczyć!

      Usuń

Proszę o niespamowanie.
Będzie mi miło przeczytać Twój komentarz.