Miałam ostatnio ogromną przyjemność pojechać w miłym towarzystwie na 'biegano-autobusową' wycieczkę do Karpacza, Pragi i Wrocławia. Na całość przeznaczone były tylko 4 dni, z czego pierwszy i ostatni w dużej części to było oglądanie Polski przez pryzmat robót drogowych 'szeroko rozciągnionych' wzdłuż i wszerz naszej kochanej Ojczyzny. Ogólnie było, jak zwykle dla mnie, za mało czasu na zwiedzanie, dlatego opis również będzie 'w pigułce'...
Docelowo Karpacz był pierwszym miejscem dotarcia, gdzie mieliśmy bazę noclegową w jednym z hoteli pod Śnieżką. Pierwszego dnia mieliśmy dojechać do Karpacza, co wyszło nam tak sobie, bo pojawiliśmy się tam, z niejasnych dla mnie przyczyn, dopiero po 13,5 godzinach jazdy! A Google Maps pokazywało mniej... to przecież tylko ok. 660km (10,5 godz). Pierwszą atrakcją do obejrzenia była Świątynia Wang, do której mieliśmy jak najszybciej dojść pod górkę, bo przyjechaliśmy tuż przed zamknięciem. Nie było to łatwe, bo nogi po tylu godzinach jazdy nie chciały same normalnie chodzić, ale jakoś daliśmy radę! Ja powolutku, bo oczywiście jak zwykle trzeba kilka zdjęć przecież zrobić. Na dodatek niespodziankę sprawił namiętnie padający deszcz, który przestał padać i wyjrzało słońce - a po padającym deszczu widoczność była jak brzytwa!
Widok na Śnieżkę z drogi do Świątyni Wang
Ewangelicki Kościół Wang jest ciekawym obiektem, który warto zobaczyć. Został zbudowany w XIII wieku w Norwegii i jest uważany za najstarszy drewniany kościół w Polsce. Świątynia powstała bez użycia gwoździ, dach ma kształt łodzi Wikingów. Obok stoi dzwonnica, która chroni budynek przed wiatrami wiejącymi od Śnieżki. W środku drzwi okolone są oryginalnymi rzeźbieniami, a to smoki układające się w nieskończoność położonej ósemki, a to głowy Wikingów..
Świątynia Wang w Karpaczu
Głowa Wikinga wyrzeźbiona przy drzwiach
W Karpaczu byłam lat temu naście i w dodatku zimą, więc ciekawa byłam jednej z największych atrakcji - Śnieżki i jej wiosenno-letniego wizerunku. Niestety, tu pojawił się pierwszy zgrzyt - wdrapanie się na Śnieżkę nie zostało przewidziane. Strasznie szkoda, bo mieszkać pod, patrzeć codziennie rano i przy zachodzącym słońcu, a samemu tam wyżej nie zajrzeć? Układający program tej wycieczki dziwni jacyś byli!
Na pobieganie po Karpaczu też specjalnie czasu nie było, w pierwszy dzień co prawda przeszło się trochę dla rozprostowania nóg, ale w nie tę stronę co trzeba. Kierunek przeciwny pokazał nam jednak w całej krasie Dziki Wodospad, czym się nieco pocieszyłam, bo uwielbiam wodospady i ich szum wody. Do centrum Karpacza nie dotarliśmy, następnym razem trzeba by w mapę spojrzeć ;)
Dziki Wodospad w Karpaczu
Śnieżka w promieniach zachodzącego słońca
piękne widoki :)
OdpowiedzUsuńMnie, człowieka z nizin góry zawsze zadziwiają i zachwycają jednocześnie :)
UsuńJa z Karpaczem mam bardzo miłe wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to z mamą i siostrą byłam na wczasach. Pamiętam lody jagodowo - śmietankowe, opalanie się przy mini wodospadzie i taplanie się w mega zimnym strumieniu (była angina a jakże) oraz wycie wilków w nocy brrr przerażające to było :)
OdpowiedzUsuńNa śnieżkę wjeżdżałam i z niej schodziłam :) kilka lat temu :)
Wycie wilków? Ja z tej wycieczki mam jedno wilkowe wspomnienie.. Zostałam z tyłu grupy, żeby jeszcze kilka zdjęć zrobić i sobie zejść niebiegusiem ;) Nagle słyszę z tyłu szybko przybliżające się sapanie.. 'Koń!' przemknęło mi przez głowę.. 'ale tutaj?'. Skuliłam się nieco, myśląc, że może mnie widzi i jakoś ominie... Tak, ominął, owszem, ale czarny wielki pies, przebiegł szybko sapiąc i schował się między drzewa, zostawiając mnie osłupiałą na bezludnej ścieżce... No to dalej było już prawie 'biegusiem' ;)
UsuńJola, z tym nie dotarciem na Śnieżkę to jakaś karpacka klątwa jest ja myślę ;) Byłam tydzień w Karpaczu jakiś czas temu - lało niemiłosiernie cały czas, dwa razy próbowaliśmy wdrapać się na Śnieżką, i dwa razy przegonił nas śnieg z deszczem (w pierwszej połowie września!!!!) Słońce zaświeciło w dniu naszego wyjazdu, psia jego twarz :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że przewidujesz ciąg dalszy?:)
Przewiduję :)
UsuńJa byłam raz na Śnieżce, ale zimą. Wspomnienia mam do dzisiaj, bo przewiało mnie na wylot, żadna kurtka ani swetry nie pomogły! A na Śnieżkę, pamiętam raczej się wciągnęłam krok po kroku łapiąc się łańcucha rozciągniętego wzdłuż tej piekielnie oblodzonej ścieżki na górę. Wszyscy się tak wciągali wtedy, to były przeżycia!
Słabo znam te okolica, ale widze, ze najwyższy czas to zmienić :) Dzięki za inpiracje!
OdpowiedzUsuńW Karpaczu zdecydowanie warto odwiedzić przerażający Kulak Paark - karpacz.net/atrakcje-w-miescie-17/kulak-paark-15808 Miejsce bardzo fajne a słabo znane przez turytów
OdpowiedzUsuńDzięki za informację :) Nieco straszne te potwory, ale skoro przyjazne... :D
Usuń