piątek, 28 stycznia 2011

Na drutach

W poprzednim roku powróciła moja miłość do robienia na drutach. Zaczęło się od przeczytania całego blogu Dagmary - Włóczkomanii, potem Sztrik und szik i innych i pochłonęła mnie kolejna pasja, chowana w szufladzie od ponad 10 lat. Sięgnęłam po druty... aaa! druty! Okazało się, że teraz są takie druty, o których nie śniło się filozofom! Wyprofilowane ładnie końcówki, nieobłażące, leciutkie jak piórka, śliskie akurat na tyle, ile trzeba, mało tego! Są zestawy drutów różnych rozmiarów z kilkoma długościami nieplączących się żyłek, które można sobie wkręcać w druty wedle uznania i zmienić sobie w trakcie robótki na inną długość, na taką, którą akurat sobie potrzebujemy. Przodujące firmy to Addi i KnitPro, chociaż zdaje się, jest jeszcze jedna.. Druty dla dziewiarek, które powstały na podstawie ich preferencji i życzeń, są jak Mercedesy wśród innych, chociaż z ręką na sercu muszę przyznać, że na prostych teflonowych Ponny też fajnie się robiło. Naczytałam się na blogach i forach o wadach i zaletach Addi vs. KnitPro i, nie mogąc się zdecydować które lepsze, kupiłam obie marki na stałej żyłce i zwyczajnie przetestowałam je. I to była bardzo dobra metoda, bo bardziej do siebie przekonały mnie jednak KnitPro, mimo, że komentarze innych osób w większości były za Addikami i to na nie bardziej się nastawiałam na początku! KnitPro przekonało mnie smuklejszą końcówką, lepiej mi leżą w dłoniach, lepiej mi się po nich przesuwa włóczka i są cichsze... ich dźwięk przy uderzaniu jednym o drugi w ogóle mnie nie drażni. Moje testy trwały i trwały, aż przyszła mroźna zima i Święta, a ja już wiedziałam dokładnie, co mam napisać w liście do Świętego Mikołaja..
W ten oto magiczny sposób, w moim posiadaniu znalazł się cały komplet metalowych drutów wymiennych "DeLuxe", składający się z 8 par drutów o rozmiarach 3.5, 4.0, 4.5, 5.0, 5.5, 6.0,7.0, 8.0mm, czterech żyłek o długościach 60cm, 80cm, 100cm i 120cm, oraz 8 końcówek na kable, 4 klucze do dociskania złączenia żyłek, plastykowy organizer z saszetką :)

Komplet KnitPro Deluxe z kilkoma moimi przydasiami:


Żyłki się nie plączą, można w każdej chwili odkręcić żyłkę od drutów, gdyby się robiło np. kilka rzeczy na jednych drutach, zabezpiecza się końcówki dołączonymi wkrętami, żeby robótka się nie zsuwała i można lecieć z czymś innym..  Jestem zachwycona tym kompletem. Do tego wszystkiego dokupiłam parę drutów KnitPro z drewna brzozowego, oczywiście z możliwością łączenia różnych żyłek. Faktura drewna nieodmiennie mnie zachwyca tęczowością, mimo, że same druty nie są tak śliskie, jak metalowe.. ale są takie śliczne! ..traktuję je kolekcjonersko, chociaż przy niektórych pracach mniejszy poślizg jest nawet zalecany.

Porównanie końcówek drutów KnitPro i Addi:

Moje przydasie - igły do zszywania włóczkowej robótki oraz zrobione przeze mnie markery. Bardzo mi się przydają, odkąd odkryłam możliwość zaznaczania niektórych fragmentów wzorów i środka robótki. Markery "działają" w ten sposób, że będąc cały czas na drutach między oczkami, przekładamy je z drutu na drut podczas przerabiania oczek wzoru, dzięki czemu znaczą one miejsce tego wzoru - np. jego początek, środek i koniec, albo miejsce, gdzie będzie wrabiany jakiś wzór. Co nam mają znaczyć, ustalamy sobie sami. U mnie ostatnio znaczyły miejsce gubienia oczek, oraz zmianę wzoru, na końcach robótki, gdzie oczka przerabiało się inaczej, a ja często o tym zapominałam ;). Niesamowicie pomocne, więc zrobiłam ich jeszcze kilka :)

2 komentarze:

  1. Zazdroszczę takiego zestawu. Ja mam wszystkie moje druty z przypadku. Część po mamie, część bo akurat takie były w sklepie. Najchętniej kupiłabym te drewniane. Rzeczywiście śliczne są i do tego wolę mniejszy poślizg, bo ciągle ześlizgują mi się oczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. fiu fiu :) piękny zestaw. A te drewniane - bajecznie!!!

    OdpowiedzUsuń

Proszę o niespamowanie.
Będzie mi miło przeczytać Twój komentarz.