poniedziałek, 10 października 2011

Spacerkiem po ... Krakowie

Bardzo lubię podróże. Najlepiej gdyby były z opcją szybkiego transportu.. niestety żadnych rodzajów teleportacji jeszcze ludzkość nie odkryła, albo ja o czymś nie wiem? Chciałabym docierać na miejsce szybko, ale niestety dojazd do Krakowa zajął mi tym razem ok. 9 godzin...Ile by nie było, wystarczyło, żeby po zwiedzeniu Wieliczki, pokłonieniu się Skarbnikowi i zakwaterowaniu w Krakowie wybyć późnym wieczorem na Rynek...

Kraków nocą, Teatr im. Juliusza Słowackiego

Kraków nocą, Sukiennice

Kraków nocą, fontanna na Rynku Głównym

Kraków nocą, kawiarenki na Rynku Głównym tętniące gwarem rozmów

Wrzesień, wtedy jeszcze ledwo początek jesieni, ciepły wieczór i mnóstwo ludzi. Wszystko ślicznie oświetlone. Pamiętam, jak byłam tu kilka lat temu, to duża część placu przed Sukiennicami była rozkopana, a teraz oczu nie mogłam oderwać, bo niesamowicie lubię takie klimatyczne miejsca. Byłam tak zaaferowana, że zapomniałam o tym całodziennym zmęczeniu i chłonęłam atmosferę tego miejsca: mnóstwo restauracyjek, drinki, tu grają, tam śpiewają, gdzieś dalej ogniowe pokazy kuglarskie, co wieczorem wygląda wręcz bajecznie.. jakaś kapela przygrywa, a tam dalej widać w zaułku knajpę wino i piwo, taką całkowicie w PRL'owskim stylu.. Kamienice i całość Rynku, łącznie ze stałymi punktami wycieczek: Wawel, dzwon Zygmunta, Ołtarz Wita Stwosza, Wisłę, Kazimierz.. obejrzałam w dni następne, ale i tak wieczorny Kraków zrobił na mnie większe wrażenie, być może dlatego, że zwiedzanie było po mojemu. :)

  Teatr im. Juliusza Słowackiego

Zamek Wawelski, wejście na dziedziniec
zachwyciłam się tym rzeźbionymi kwiatami w bramie..

Miniatura Zamku Wawelskiego, 
w pustych miejscach widać zarysy budynków, których już nie ma

Lubię chodzić z mapą, przystawać wtedy, gdy mam na to ochotę, jeśli mnie coś zachwyci, mogę sobie postać przy tym i dwie godziny. Będę wtedy szczęśliwsza, niż grono osób, które przeleciało obok zaliczając jakąś atrakcję i tak naprawdę nic z niej nie zapamiętując.

Lubię też czasem schować mapę i iść tam, gdzie mnie wzrok pociągnie. Zgubić się, poszukać drogi, zajrzeć tam, gdzie nie zawsze turyści docierają.. I lubię robić zdjęcia. Może nie zawsze wyjdą mi tak, jakbym chciała, ale są. A ćwiczenie czyni mistrza, jak to mawiali starożytni Górale...

 Kraków wieczorową porą... :)

3 komentarze:

  1. nie wiem jak to jest możliwe że ja jeszcze w Krakowie nie byłam ... obciach prawda ... Tym bardziej podziwiam i zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jola, Tobie powinni płacić za pokazywanie miasta Twoimi oczyma - ja np. mam ochotę rzucić wszystko i lecieć do Krakowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jolu przedstawiłaś Kraków dokładnie takim jakim go kocham: pełnym życia nocą, pełnym urokliwych miejsc i detali. Kraków to nasze intymne miasto. Lubimy urwać się późną jesienią z Arturem właśnie tam gdzie ulicami prowadzi nas Grechuta i Turnau....

    OdpowiedzUsuń

Proszę o niespamowanie.
Będzie mi miło przeczytać Twój komentarz.