wtorek, 18 października 2011

Po krakowskich uliczkach raz jeszcze

Przejdźmy się jeszcze jesiennymi krakowskimi uliczkami, zanim je śnieg zasypie...
To miasto ma coś w sobie magicznego, ma klimat dawnych dziejów, a jednocześnie bardzo przebija przez wszystko studencki luz. Jak się głębiej zastanowić, to nic dziwnego, w końcu Kraków jest jednym z najstarszych miast uniwersyteckich w Europie.

Pamiętam, że przechodząc rozświetlonym przejściem podziemnym usłyszałam piękny głos, ktoś przygrywając sobie śpiewał tak, że chwytało nie tylko mnie. Ludzie wokół przystawali posłuchać, wchodzący z uśmiechem zwracali się do artysty i przytupywali w rytm muzyki. W różnych miejscach Polski byłam, gdzie artyści próbują swoich sił na 'ulicach', ale tylko w Krakowie spotkałam się z artystami, którym tak łatwo przychodzi zagarnąć sobie publiczność nie śmiesznością, nie wydziwianiem, a właśnie talentem.

Oglądając różne miasta staram się przede wszystkim poczuć ich klimat i nastrój - ot, taka moja fantazja, żeby podróż była pełniejsza w miłe doznania :) W Krakowie natomiast magicznych miejsc wiele... Kazimierz, dawna żydowska dzielnica, której echo na szczęście jest zachowywane. Wąskie uliczki, donice z kwiatami, miejsca po mezuzach przy drzwiach... zachowane w kilku miejscach wnętrza sklepów i punktów usługowych w dawnym stylu.

Kazimierz nocą, sklepy i punkty usługowe

To w Kazimierzu jest kawiarnia, z której dźwięki skrzypiec wypadają na bruk przez otwarte na oścież drzwi, zachęcają do zajrzenia i uraczenia się specjałami kuchni żydowskiej. Przechodząc natomiast późnym wieczorem obok żydowskiego cmentarza ogrodzonego wysokim murem, gdzie w łuku widać tylko ciemność i kilka macew (płyt nagrobnych) przyśpiesza się mimowolnie kroku, żeby nie zakłócić tego spokojnego miejsca.. a tak naprawdę, to tuż za rogiem jest mocno oświetlony plac, gdzie stoją puste o tej porze kramy, a w Okrąglaku sprzedają najpyszniejsze zapiekanki z pieca, jakie kiedykolwiek jadłam! Wokół gwarno, mnóstwo ludzi, może nawet więcej, niż w dzień. Kazimierz rządzi się swoimi prawami, ludzie siadają wprost na krawężnikach, wokół słychać rozmowy, niegłośne pokrzykiwania, nikt się nie spieszy, nie widziałam smutnej buzi...

Z bardzo klimatycznych miejsc polecam Stajnię na Kazimierzu. Mają tam dobre wino, a w takim otoczeniu, smakuje jeszcze bardziej.

Kazimierz, Stajnia Pub w dzień

Stajnia Pub nocą
tuż nad wejściem, kolekcja starych lamp oliwnych

W dzień najwięcej turystów kotłuje się chyba w Sukiennicach, gdzie kwitnie handel. Po przejściu się przez Sukiennice polecam zajrzeć do Podziemi Rynku, muzeum znajdującego się pod płytą Rynku Głównego i pod Sukiennicami. Muszę przyznać, że wchodziłam do niego z mieszanymi uczuciami, zwłaszcza po tym, jak przeczytałam kilka niepochlebnych opinii w Internecie. Wiem już chyba skąd takie opinie, podejrzewam, że te osoby chodziły po muzeum same, bez przewodnika, co wymaga samozaparcia, żeby samemu o wszystkim poczytać i wyszperać ciekawostki na dotykowych tabletach. Ja miałam okazję być oprowadzana przez przewodnika i miejsce to zrobiło na mnie ogromne wrażenie, tym bardziej, że to tylko mały kawałek historii Krakowa, ale jak wiele mówiący! Przewodnik wszystko opisuje i opowiada, co gdzie i dlaczego, podchodzi do każdej gablotki i opisuje prawie każdą rzecz, jaka się tam znajduje! Nigdzie się z tym nie spotkałam, a tu, bardzo mi się to podobało, bo w przystępny sposób zostałam przeniesiona wiele setek lat temu, mogłam zobaczyć ulice, pożar, kałuże na rynku i się w nich 'potaplać' tworząc kręgi w multimedialnej wodzie... Czułam się jakbym tam była, z lewej słychać było głosy namawiania do zakupu sukna, po prawej ktoś sprzedawał jajka, można się było zważyć, zmierzyć, zajrzeć do kuźni kowala.. naprawdę świetny pomysł, bo można poczuć się jak na prawdziwym rynku sprzed setek lat. Poza tym wyświetlane filmy pokazywały różne aspekty, np. więźnia prowadzonego na stracenie.. lub przeganianie gapia przyglądającego się kłótni, a tym gapiem byliśmy oczywiście my :) Zachwyciłam się też ruchomymi portretami królów i królowych i przez chwilę poczułam się, jakbym była w Hogwardzie. Król się do mnie uśmiechnął z portretu, jeden nawet mrugnął okiem! Bajkowo!
Niestety nie miałam już czasu na obejrzenie filmów w siedmiu niewielkich salach kinowych, ale już mam powód, żeby tu kiedyś wrócić i je obejrzeć.

Podziemia Rynku w Krakowie,
warstwy brukowanego traktu z XIII/XIV wieku z krawężnikiem drewnianym

Podziemia Rynku w Krakowie, ciżemki i elementy szewskie

Podziemia Rynku w Krakowie, biżuteria z warsztatu jubilerskiego

Podziemia Rynku w Krakowie
pod fontanną na Rynku Głównym, fontanna w formie diamentu
widać w tle Kościół Mariacki, z którego wygrywany jest hejnał

Fontannę od góry możecie obejrzeć w moim poprzednim wpisie :) Fajnie było wrócić do Krakowa, przejść się uliczkami, zobaczyć to i owo, a na Brackiej zanucić o deszczu...

2 komentarze:

  1. Miło tak poczytać słowa pełne zachwytu nad tym Krakowem, który dla nas, mieszkańców, stał się już tak zwykły, codzienny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przewodnikpokrakowie, a wiesz, że się zastanawiałam, jak Kraków odbierają mieszkańcy, którzy mają go na co dzień? Czy czasem patrzą okiem turysty, czy głównie zauważają ten tłum zwiedzających ;)

    OdpowiedzUsuń

Proszę o niespamowanie.
Będzie mi miło przeczytać Twój komentarz.