Na początku mroźnej zimy zachciało mi się mieć ciepłą spódnicę wełnianą, w sklepach oczywiście nic nie było, więc postanowiłam zrobić taką spódnicę na drutach. Przejrzałam mnóstwo wzorów w Internecie i doszłam do jedynego słusznego wniosku, że jeżeli chcę mieć spódnicę, jaka mi 'chodzi' po głowie, to sobie sama ją zaprojektuję i zrobię.. Zabrałam się więc na przeliczanie, ile potrzebuję włóczki i jakie będą jej rozmiary, bo mimo tego, że bardzo mocno podobały mi się spódnice zwiewne, jak ta czerwona niżej lub szara, które swą zwiewność i lekkość zyskują dzięki cieniutkiej włóczce z dodatkiem moheru, to jednak zdecydowałam się na coś bardziej zimowego i ciepłego - spódnicę kroju takiego, jak
Incredible Skirt - to ta cieniowana, rozszerzana na dole, ostatnia z poniższych:
[zdjęcia z Internetu]
Zdecydowałam się na fioletową włóczkę Hamelton Tweed z niebieskimi zgrubieniami, 1 motek ma 50g/100m - 90% wełny i 10% wiskozy. Próbka wg producenta na drutach nr 5: 18 oczek x 22 rzędy = 10x10cm.
Obliczałam, obliczałam i wyszło mi, że powinnam nabrać 200 oczek na dole i stopniowo je zmniejszać, aż w pasie będę miała 130o. Postanowiłam zrobić tak, jak wszędzie radzą, czyli ile mi wyszło cm, tyle robić ilościowo oczek... od razu mówię, że trzeba mniej, zwłaszcza w pasie, bo przecież włóczka jest rozciągliwa, ale mimo świecącej żarówki nad głową robiłam tak, jak wszyscy radzili..
Spódnicę dokończyłam, założyłam i stwierdziłam, że coś nie tak, bo co prawda po ułożeniu na płaskim jest ślicznie trapezowa, jak chciałam, to jednak na mnie wygląda nieszczególnie, bo sterczy dzwonkowato i odstająco i nie podoba mi się! Przymarszczyłam i pozapinałam agrafkami jak być powinno...
Widać, że jest dużo za dużo.. tym bardziej, że odwidziała mi się trapezowatość i tulipanowatość całości, bardzo możliwe, że zawiniła plisa na dole, którą zrobiłam, żeby dół się nie zawijał. Plisa powodowała sztywność dołu, więc postanowiłam zmienić to 'cudo' i zrobić całkiem tradycyjnie, czyli ściągacz na dole i spódnica tym razem ma być blisko ciała. Tak postanowiłam i sprułam cały dół, aż do miejsca kilka cm powyżej agrafki i igły. I tym sposobem, mając zrobiony pas, leciałam na drutach w dół. Na dole postanowiłam zaszaleć i zrobić fantazyjny, ząbkowany początek ściągacza, ale na tej włóczce szaleństwa nie widać..
Rezultatem moich całozimowych starań o ciepłą spódnicę wełnianą na zimę jest spódnica na dni przedwiośnia:
Pas: 130 oczek (trochę za dużo, teraz dałabym przynajmniej o 10o. mniej), w najszerszym miejscu: 164 oczka, na dole: 156 oczek. Druty nr 4 i 5. Długość: 51cm.
A tak się prezentuje na mojej osobistej 'modelce':
Z moim tempem robienia chyba powinnam już robić zaplanowane czapki na następną zimę...