poniedziałek, 13 lutego 2017

Wojciech Cejrowski "Wyspa na prerii"

"Wyspa na prerii" Wojciecha Cejrowskiego przeleżała u mnie na półce, spoglądając czasem z wyrzutem, dlaczego jeszcze jej nie czytam. A ja się nie mogłam przemóc, bo tematy westernowe jakoś nie bardzo mnie interesują... tylko, że autorem jest Wojciech Cejrowski, a przecież on nie wypuściłby szmiry na rynek.. 

I miałam rację, nie wypuścił. Temat: preria, no i o czym tam można pisać? O tym, że wiatr wieje? Że wokół przestrzeń, pusto, trawy, rdza, wszędobylski pył? Bo tak jest. O tym właśnie autor opowiada, o przestrzeni, o swoim drewnianym domku, który dostał w prezencie, potem wygrał i ostatecznie kupił. O tym kawałku ziemi gdzieś w Arizonie, na który patrzy, przesiadując na porczu, na swoim niebieskim krześle i opowiada nam o życiu na prerii, o miejscowych, o tym, że został zapisany do szkoły, o listonoszu, kojotach, deszczu, gwoździach, kornikach, skunksach, o Walmarcie i podejściu Amerykanów do usług i zakupów... opowiada o wszystkim co zaobserwował mieszkając na prerii, a ponieważ prawdziwy z niego gawędziarz, to i książkę bardzo dobrze się czyta.

Cenię sobie książki, dzięki którym można poczuć społeczność tubylczą, charakterność i cechy ludzi mieszkających w danym miejscu, czym się zajmują, jak się odnoszą do siebie, jak wygląda ich codzienność. Znalazłam to wszystko w tej książce, taki niepobieżny i nienachalny opis małego kawałka na ziemi i ludzi tam żyjących. I to niekoniecznie na poważnie, bo oprócz praktycznych informacji, Cejrowski opowiada również wiele zabawnych sytuacji, z których śmiałam się w głos!

O czym warto jeszcze wspomnieć, to to. że książka jest po prostu cudownie wydana, z dbałością o każdy najmniejszy szczegół, każdą kartkę. Chociażby taki mały szczegół, jak kod kreskowy - został on opakowany w daszek z kominem, obok którego stoi charakterystyczna pompa, napędzana przez skrzypiący wiatrak na wieży - typowy obrazek domku na prerii. Za treść i za wygląd - warto sięgnąć po tę pozycję i przeczytać.