środa, 20 lipca 2016

"Piętno Midasa" Agnieszka Lingas-Łoniewska

Ta książka jest pełna emocji i faktycznie mąci myśli. Przeplata się w niej nienawiść i złość razem z wyćwiczoną latami obojętnością. Splatają się dwa życia, Jej i Jego, ale które z nich jest mroczniejsze? Który splot wydarzeń jest najbardziej realny, który bliższy sercu? Po przeczytaniu zostałam z pytaniami i zaskoczeniem. Zaskoczyło mnie bowiem zakończenie książki. A właściwie dwa zakończenia. Które? Dlaczego tak? I została też złość, bo przecież nie można tak bawić się czytelnikiem! I zostawiać go z burzą w głowie!

Niejednoznaczna historia romansu dwojga, jednak to nie romans gra tu pierwsze skrzypce. Niebezpieczeństwo, skrywane uczucia i fascynacja utrzymują opisaną historię na takim poziomie, że trudno odłożyć książkę na bok. Pomimo początkowej przewidywalności, wraz z poznawaniem fabuły, byłam coraz bardziej zauroczona i ciekawa jej rozwinięcia. Bo co może tak zafascynować w tym, że pasjonat fotografii, podczas pracy na przyjęciu weselnym poznaje policjantkę, której głowa zaprzątnięta jest nieuchwytnym zabójcą? Już autorka postarała się, żeby historia była niebanalna.

On jest niepokojący, Ona niepokorna. Nie jest to kryminał, chociaż ma z nim wiele wspólnego, nie nazwałabym też książki romansem, chociaż uczucia bohaterów są tak intensywne, jak w niejednym prawdziwym romansie. Nie jest to też bajka, bo przecież wiele zdarzeń mogło się wydarzyć... a niektóre z nich są niestety niechlubną codziennością, powodującą ból, strach i nienawiść. 

Książka jest tak intensywna w doznania, że na pewno długo zostanie w mojej pamięci. Nie pamiętam, żeby jakaś książka, aż tyle we mnie wzburzyła różnych emocji. Ona kipi nimi i to jest niesamowite. 

Emocjonujące "Piętno Midasa" czytałam w takich oto spokojnych, wakacyjnych warunkach... na tyle zatopiłam się w lekturze, że nawet nie zauważyłam grzejącego się nieopodal zaskrońca, któremu również ta cisza odpowiadała i nie przeszkadzał szelest kartek... Gość niestety uciekł szybko w szuwary, gdy tylko wstałam :)

niedziela, 10 lipca 2016

Ośmiorniczki dla wcześniaków

Ośmiorniczki dla wcześniaków to akcja charytatywna dla wcześniaków w inkubatorach, którą zapoczątkowano w Danii, a która rozwija się też w innych krajach, m.in. Polsce.

Dzieci, które pojawiły się na świecie za wcześnie, trafiają do inkubatorów. Takie maluszki zawsze po urodzeniu zaciskają piąstki, a zaciskając je na różnych przewodach i rurkach, np. na kablach kroplówek, powodują ich odłączanie.  

Podsuwane pod rączki macki ośmiorniczek, mają przypominać wcześniakom pępowinę mamy i to na nich dzieciaczki zaciskają swoje piąstki, nie robiąc sobie krzywdy. A ponieważ wcześniej, przez kilka dni zabawkę nosi przy sobie mama wcześniaka i pachnie ona mamą, obecność takiej przytulanki dodatkowo uspokaja maluszka. 


Ośmiorniczki są bezpłatne, trafiają do wcześniaków, które leżą w szpitalu biorącym udział w akcji. Te wesołe przytulanki wykonywane są ręcznie i całkowicie charytatywnie przez chętne osoby, ale trzeba pamiętać, że każda maskotka powinna spełniać, określone przez koordynatorów wymogi. Zabawka musi być przede wszystkim bezpieczna dla malucha. Wykonuje się ją wyłącznie ze 100% bawełny, wypełnienie natomiast jest z antyalergicznej silikonowej kulki. 

Na Facebooku powstała specjalna grupa i strona dla tych, którzy też chcą pomóc maluchom.

Warto obejrzeć krótki  >> film <<  pokazujący ośmiorniczkę w akcji :)





Ja również przyłączyłam się do akcji. Na razie są dwie ośmiorniczki, ale będzie ich dużo więcej!