środa, 19 sierpnia 2009

Przesunąć horyzont...

Książka Martyny Wojciechowskiej "Przesunąć horyzont" sprawiła mi ogromną niespodziankę. Nie spodziewałam się, że dziewczyna, znana mi tylko z ekranu, stanie się w pewien sposób bliska. Ciekawie było się zapoznać w wieloma sytuacjami niespotykanymi na co dzień, a ukazanymi z kobiecej strony pełnej emocji, wrażliwości, intymności oraz troski o najbliższych i przyjaciół.



Historia zdobycia Mount Everest przeplatana jest wspomnieniami z trudnych momentów życiowych: wypadku, złamania kręgosłupa. Tak naprawdę okazuje się, że to nie zdobycie Góry Gór jest najważniejsze, ale równie ważna jest walka z własnymi słabościami, lękami, z własnym poczuciem winy. Ukazana krok po kroku droga, przez walkę o własne życie i zdrowie, poprzez przygotowania do wyprawy, żeby powoli, lecz uparcie dążyć do stanięcia na szczycie, przez chwilę..

Do tej pory nie znałam aspektów takiej wyprawy, nie wiedziałam, że to pochłania taką ogromną ilość pieniędzy, że wspina się stopniowo, wracając na niższe partie góry w celu zregenerowania sił, przygotowania do aklimatyzacji... i tego, że chętnych do zdobycia Góry jest bardzo dużo, ale wiele osób z takiej wyprawy nigdy nie wraca do domu. Ta Góra ma coś w sobie, co przyciąga..



Książka pokazuje, że mimo trudności warto starać się spełniać swoje marzenia. Dla Martyny marzeniem było wspiąć się na Mount Everest i zrobiła wiele, żeby to osiągnąć. A jakie są Twoje marzenia?

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Candy, słodkości, cukiereczki

Nie wygrywa się, jeśli się nie próbuje, dlatego też postanowiłam spróbować szczęścia, bo ogromnie lubię wszelkie słodkości. Mniam. Teraz cukiereczki są:

u Kobens:


u Nulki:


i u Mea:



Ponieważ moje próby scrapbookingu trwają, zapał jest, więc słodkości jak najbardziej na czasie :)

Miniaturki zdjęć pochodzą z blogów, do których prowadzą odnośniki po kliknięciu na dane zdjęcie.

piątek, 14 sierpnia 2009

Hardangerowy obrus

Pomysł na wyszycie obrusa powstał około 3 lata temu.. Do niedawna leżał w szufladzie i czekał na zmiłowanie... aż postanowiłam, że spróbuję, chociaż 5 minut dziennie, ale niech już nie patrzy na mnie tak błagalnie ;) Mam nadzieję, że pokazanie kolejnych etapów powstawania będzie dla mnie większą motywacją mojego powrotu do hardangera. Zwyczajnie będzie mi wstyd przed Wami, jak go znowu zostawię w niezmienionym stanie...

Wzór z kwietniowej Anny 1997 z moimi wariacjami, biała perłówka DMC Pearl Cotton na jasnofioletowym Unifilu.

Oto uchwycona chwila dnia dzisiejszego:


środa, 12 sierpnia 2009

Zachwycające namiętności Clarka Little

Clark Little, fotograf. Zafascynowany pięknem i potęgą oceanu, robi niezwykłe wręcz ujęcia fal, w pełni ukazując ich chwilowy majestat. Oglądając te fantastyczne zdjęcia przeniosłam się na Hawaje, pod pełną barw ciepłą, morską wodę i plażę z gorącym piaskiem..







Miniaturki zdjęć pochodzą z galerii Clarka Little

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Zostałam wyróżniona!

Mój początkujący blog został wyróżniony przez Krzysię. Dziękuję! Zrobiło mi się bardzo miło, ale jednocześnie czuję, że teraz się nie wywinę i muszę się bardziej postarać, żeby na to wyróżnienie zasłużyć :)



Ponieważ nagroda jest przechodnia, przekazuję ją pierwszemu blogowi, który czytam nałogowo i namiętnie od początku jego powstania. Jest to:

Blog Madziuli: ...czas relaksu...

środa, 5 sierpnia 2009

Projektowaniem i wykonywaniem biżuterii zajmuję się od około 2,5 lat. To jedna z moich pasji, która zajmuje mi bardzo dużo czasu, ale też sprawia wiele satysfakcji. Oto kilka prac, szczególnie dla mnie bliskich, wykonanych techniką misternego oplatania bardzo cieniutkim srebrnym drucikiem, czyli techniką wire-wrapping.

Zamyślona Deszczowo
białe perełki słodkowodne oraz fantastycznie opalizujące, naturalne labradoryty, oksydowane srebro


Pragnienia
opalizujący na niebiesko i zielono naturalny labradoryt oraz zielono-błękitny apatyt, oksydowane srebro




Pragnienie Wiosny

peridot, apatyt, oksydowane srebro


Bladoróżowe Pióra
bladoróżowe migdały fasetowane kwarcu różowego, drobne kulki kwarców różowych i ametystów, oksydowane srebro

niedziela, 2 sierpnia 2009

Poza miastem...

Dwa dni poza miejskimi klimatami, a wracam z naładowanymi do pełna akumulatorami. Powietrze pełne skoszonej trawy, ciepły wiatr kołyszący zbożami z chabrami, cisza wieczorem, zapach floksów i cykające jak szalone koniki polne...

A oto chwile, które udało mi się uchwycić w moim obiektywie: